"Ludzki pan". Krystyna Pawłowicz tłumaczy, o co chodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu
"Słusznie ktoś od PO docenił prezesa J. Kaczyńskiego, nazywając go 'ludzkim panem'. Chociaż raz poprawnie - z uznaniem, szacunkiem i należną wdzięcznością" - pisze posłanka PiS na Facebooku. I tłumaczy, co - jej zdaniem - dokładnie kryje się za sformułowaniem. Nie dziwi fakt, że - teoretycznie - coś zupełnie innego, niż myśli opozycja.
Słowa o "ludzkich panach" padły z ust prezesa PiS podczas środowej debaty w Sejmie, dotyczącej wniosku o odwołanie marszałka Marka Kuchcińskiego. - Tak, jesteśmy ludzkimi panami, bo jesteśmy panami, w przeciwieństwie do niektórych - powiedział Kaczyński.
Wypowiedź natychmiast wywołała falę krytyki, nie tylko ze strony polityków opozycji. "Dawka pogardy i arogancji nawet jak na PiS nieprawdopodobna", "gorszy sort" - grzmiali posłowie PO na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Co na to Pawłowicz? "Pan" - w jej ocenie - to osoba, "od której coś w danej sytuacji zależy, panująca nad sytuacją, opanowana, niezależna osobiście". "Ludzki pan" zaś, to "pan", który "nie wykorzystuje swych możliwości działania, by zdyscyplinować winnych różnych przewinień". I taki właśnie, zdaniem Pawłowicz, jest szef jej ugrupowania, Jarosław Kaczyński.
Tłumaczeń posłanki "nie kupili" internauci, którzy zwracają uwagę, że "pana to ma pies lub inne zwierzątko". "Najlepiej by było abyśmy wszyscy byli panami" - dodają.
Jedna z internautek napisała: "Ja słowa JK odebrałam w sposób następujący: ma się on za Pana Polaków...". Na reakcję Pawłowicz nie trzeba było długo czekać. "Jak ktoś nie znosi J. Kaczyńskiego, to tak sobie sam jego słowa dowolnie interpretuje, a właściwie nadinterpretuje" - skwitowała.
Sejm odrzucił w środę wniosek Platformy Obywatelskiej o odwołanie z funkcji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i wybór na to stanowisko Rafała Grupińskiego. Za odrzuceniem wniosku głosowało 241 posłów, poparło go 174, wstrzymało się 24.