PolskaLekarze mają dość. Protest na wielką skalę

Lekarze mają dość. Protest na wielką skalę

Według Porozumienia Zielonogórskiego pieczątki: "Refundacja do decyzji NFZ" stawia na receptach 75% lekarzy, a protest popierają Okręgowe Rady Lekarskie. Mimo gróźb premiera, do protestu przystępują lekarze z całego kraju. Tusk kilka dni temu powiedział, że lekarze, którzy będą zachowywali się niegodnie, i którzy będą utrudniali pacjentom życie, będą podlegali konsekwencjom. NFZ wydał już specjalny komunikat w sprawie protestu i zapewnia, że umieszczenie na recepcie pieczątki "Refundacja do decyzji NFZ" nie powoduje utraty ważności recepty.

Lekarze mają dość. Protest na wielką skalę
Źródło zdjęć: © PAP | Lech Muszyński

02.01.2012 | aktual.: 03.01.2012 08:56

Recepty, które nie zawierają określonego poziomu refundacji, mają być realizowane zgodnie z uprawnieniami przysługującymi pacjentom - oświadczył wiceminister zdrowia Marek Haber. Zaznaczył, że resort monitoruje sytuację i bada, jak wygląda dostęp pacjentów do leków. Haber zapewnił, że recepty z pieczątką: "Refundacja do decyzji NFZ" - "są ważne i mają być realizowane". Wiceminister zdrowia podkreślił, że aptekarze mogą uzupełniać recepty, które nie posiadają pełnych danych pacjenta lub te dane są niewyraźne.

Wiceprezes PZ Krzysztof Radkiewicz powiedział, że pieczątki: "Refundacja do decyzji NFZ" stawiają także lekarze, którzy nie są zrzeszeni w PZ i OZZL, które rozpoczęły protest. Lekarze nie określają poziomu refundacji leków. Lekarze podkreślają, że nowe przepisy narzucają na nich obowiązki biurokratyczne, które zabierają czas na leczenie pacjentów, a nieprzestrzeganie ich jest zagrożone wysokimi karami. Jak przekonują, "państwo nie przygotowało narzędzi do realizacji nowych wymogów".

Protest "pieczątkowy"

Protest "pieczątkowy" poparło oficjalnie kilkanaście z 24 Okręgowych Izb Lekarskich (ORL). Jednak prawie wszystkie nieoficjalnie solidaryzują się z OZZL i PZ. Naczelna Rada Lekarska ma podjąć decyzję w tej sprawie w najbliższych dniach. Jej prezes Maciej Hamankiewicz powiedział, że on sam w ogóle nie wystawia recept na leki refundowane. - Skala protestu jest bardzo duża. Przystępują do niego lekarze z całego kraju - powiedział Hamankiewicz.

ORL w Łodzi popiera akcję OZZL i PZ. Według niej, nowe przepisy "stawiają środowisko lekarskie w obliczu odpowiedzialności cywilnej, a nawet karnej, za uchybienia w wykonaniu obowiązków, do których realizacji lekarze nie zostali wyposażeni w odpowiednie narzędzia". Łódzka ORL na swojej stronie internetowej umieściła instrukcję wypełniania recepty w czasie trwania protestu "pieczątkowego". Informuje również, że lekarze mogą odbierać w jej siedzibie "pieczątki protestacyjne".

Ponad 500 pieczątek "Refundacja do uznania NFZ" rozprowadziła wśród lekarzy do poniedziałku Wielkopolska Izba Lekarska. Prezes ORL Krzysztof Kordel zwrócił się z apelem o odbijanie pieczątki na odwrocie recepty i niewypisywanie taksacji leków na pierwszej stronie.

Prezydium ORL w Białymstoku w swoim stanowisku zarekomendowało, by każdy lekarz od 1 stycznia 2012 r. "powstrzymał się od orzekania, czy pacjentowi należy się recepta refundowana - poprzez zamieszczenie na wystawianej recepcie adnotacji: "Refundacja leku do decyzji NFZ".

Także ORL w Szczecinie popiera lekarzy protestujących przeciwko przepisom ws. wypisywania recept refundowanych. Według Rady niektóre artykuły ustawy dyskryminują lekarzy.

Prezes ORL w Gdańsku Roman Budziński poinformował, że Rada rekomenduje lekarzom powstrzymanie się od orzekania o uprawnieniach pacjentów do uzyskania leków refundowanych oraz określania poziomu ich refundacji. Prezes uważa, że "jakby lekarz nie postąpił, to zawsze będzie narażał się na wysokie kary, bo nowy system jest nie do zrealizowania w bezpieczny sposób".

29 grudnia 2011 r. prezydium ORL w Zielonej Górze wydało stanowisko, w którym wyraziło poparcie dla protestu w sprawie zapisów ustawy refundacyjnej i rozporządzenia dotyczącego wystawiania recept lekarskich. Rekomendowało w nim swoim członkom poparcie dla protestu w formie wypisywania recept z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ".

Jak poinformował prezes ORL w Gorzowie Jacek Zajączek, ta izba na razie wstrzymała się od wydania takiego stanowiska, jednak nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji wobec lekarzy, którzy zdecydują się na wypisywanie recept z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ". "Nieformalnie popieramy protest, sam mam taką pieczątkę" - powiedział Zajączek.

Prezydium ORL w Rzeszowie rekomenduje lekarzom, by powstrzymali się od orzekania o uprawnieniach pacjentów do recept refundowanych oraz od określania rodzaju odpłatności poprzez zamieszczanie na recepcie.

Kraków: 5 tys. lekarzy ma specjalne pieczątki

Według prezesa ORL w Krakowie prof. Andrzeja Matyi pieczątki "Refundacja leku do decyzji NFZ" w Małopolsce pobrało do tej pory ponad 5 tys. lekarzy. "Okręgowa Izba Lekarska w Krakowie popiera protest. Uważamy, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który 16 grudnia obiecywał zmiany w ustawie refundacyjnej i rozporządzeniu dotyczącym recept, a 30 grudnia podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia twierdził, że będzie tej ustawy bronił jak lew" - powiedział PAP prof. Matyja.

Także Warmińsko-Mazurska ORL popiera protest "pieczątkowy". Jednak zawieszono ten protest w przypadku pacjentów przewlekle chorych m.in. na nowotwory, astmę i cukrzycę.

Bydgoska ORL nie przystąpiła do protestu "pieczątkowego". We wtorek odbędzie się posiedzenie zarządu izby, na którym zostanie podjęta decyzja o ewentualnym przystąpieniu do protestu. Część lekarzy opowiada się za takim rozwiązaniem. * Katowice: zamówili 1,5 tys. pieczątek*

ORL w Katowicach zamówiła 1,5 tys. pieczątek z adnotacją: "Refundacja do decyzji NFZ". Jak powiedział PAP prezes ORL dr Jacek Kozakiewicz, dotychczas kilkuset lekarzy ze Śląska kontaktowało się z ORL w tej sprawie. - Zainteresowanie pieczątkami jest coraz większe, ponieważ środowisko lekarskie znalazło się w skrajnie trudnej sytuacji, z jednej strony grozi się nam sankcjami w razie pomyłki przy wypisywaniu recepty, z drugiej strony musimy pomóc pacjentom - powiedział Kozakiewicz.

28 grudnia ORL w Katowicach uznała za uzasadnione dopisywanie na receptach adnotacji: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Zaapelowała też do NRL o podjęcie działań wskazujących lekarzom sposób postępowania po wejściu w życie ustawy refundacyjnej.

ORL w Koszalinie (Zachodniopomorskie) wydała ok. 200 pieczątek "Refundacja leku do decyzji NFZ". Prezes Okręgowej Izby Lekarskiej dr Roman Łabędź powiedział, że izba rekomenduje lekarzom oznaczanie recept na leki refundowane takim stemplem, domagając się w ten sposób "nowelizacji ustawy refundacyjnej".

- Oczekujemy zniesienia artykułu 48, karzącego lekarzy za wypisanie recepty na przykład dla pacjenta nieubezpieczonego - dodał doktor Łabędź.

Na razie nie wiadomo, ile recept zostało w ten sposób ostemplowanych na terenie działania ORL w Koszalinie.

Lubelskie: protest lekarzy jest powszechny

Protest lekarzy w woj. lubelskim dotyczący recept jest powszechny - ocenił prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Lublinie Janusz Spustek. Rada popiera protest. Jak dodał, on i członkowie kierownictwa Rady także przystawiają na receptach pacjentów pieczątkę "Refundacja leku do decyzji NFZ". Apteki realizowały recepty od protestujących lekarzy i stosowały zniżki.

Według Spustka nowe zasady refundacji leków są "w skutkach nieetyczne wobec pacjentów", ponieważ uzależniają wysokość odpłatności za lekarstwa od stopnia zaawansowania choroby. Jeśli choroba jest w stadium początkowym, to refundacja jest mniejsza i pacjent płaci za lekarstwa więcej, a wtedy właśnie powinien stosować całą gamę leków, aby szybciej wyzdrowieć - uważa Spustek.

Pieczątki o refundacji "do decyzji NFZ" stawiali na receptach lekarze z przychodni Medimed przy ul. Piekarskiej w Lublinie. - Ja odpowiadam za to, jakie leki wypisuję pacjentowi, natomiast nie mogę brać odpowiedzialności za to, czy pacjent jest ubezpieczony, bo nie mam narzędzi, żeby to sprawdzić. Nie ma wiarygodnych dokumentów, które to stwierdzają, a ja mam odpowiadać finansowo - powiedziała lekarka Teresa Jendrej z tej przychodni.

Nie protestowali natomiast lekarze z przychodni Melisa przy ul. Niepodległości w Lublinie. - U nas nie ma protestu, pracujemy normalnie, lekarze nie należą do Porozumienia Zielonogórskiego, nie przystawiają dodatkowych pieczątek na receptach. Jeśli pacjent przychodzi bez dowodu ubezpieczenia, to podpisuje odpowiednie oświadczenie, a potem w ciągu 7 dni ma przynieść dokument - powiedziała przełożona pielęgniarek w tej przychodni Anna Fijałkowska.

Prezes Lubelskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej Tomasz Barszcz powiedział, że apteki realizują recepty z pieczątkami protestujących lekarzy i udzielają zniżek, zgodnie z decyzjami NFZ w tej sprawie. Na stronach internetowych lubelskiego Oddziału Funduszu opublikowana została informacja, z której wynika, że pacjent w aptece może przedstawić dokument poświadczający ubezpieczenie albo też złożyć stosowne oświadczenie.

Barszcz dodał, że zdarzają się też sytuacje, gdy w aptece nie można uzupełnić recepty wystawionej przez lekarza i zrealizować jej ze zniżką, na przykład, gdy lekarz przekreśli symbol oddziału NFZ. - Takich sytuacji jest stosunkowo niewiele - dodał Barszcz.

W aptece przy ul. Hipotecznej w centrum Lublina około połowy recept - z kilkudziesięciu, które przed południem realizowali pacjenci - miało pieczątkę o "refundacji do decyzji NFZ" - poinformowała farmaceutka Małgorzata Łusiak. - Niektóre recepty były wypełnione prawidłowo, łącznie z określeniem stopnia odpłatności refundacji, a pieczątka była tylko na znak protestu - dodała.

- Tam, gdzie lekarze nie określili odpłatności, robimy to sami według zasad ustalonych przez NFZ. Na odwrocie recepty pacjenci podpisują oświadczenie, że są ubezpieczeni. Nie było sytuacji, żeby klient musiał zapłacić pełną cenę leku, jeśli przysługuje mu zniżka - zapewniła Łusiak. Na infolinię do lubelskiego oddziału NFZ do południa zadzwoniło kilkudziesięciu pacjentów, którzy skarżyli się, że nie mogą zrealizować recept ze zniżką - poinformowała rzeczniczka Oddziału Małgorzata Bartoszek.

Jak podała Bartoszek, w woj. lubelskim umowy z NFZ podpisały niemal wszystkie apteki, 879 spośród 911 istniejących.

Lekarz, który popełni błąd może dostać karę

Prezes ORL w Szczecinie Mariusz Pietrzak powiedział, że lekarze nie protestują przeciwko całej ustawie refundacyjnej. Są przeciwko dwóm artykułom ustawy - 48. i 58. - mówiących o konsekwencjach, jakie będą ponosili w przypadku błędnie wypisanej recepty na refundowany lek. Lekarz, który popełni błąd przy wypisywaniu recepty, może dostać karę umowną od NFZ, fundusz może również zerwać z nim umowę lub obarczyć lekarza kosztami wraz z odsetkami błędnej refundacji.

Według Pietrzaka trudno określić, ilu lekarzy w okręgu przyłączy się do protestu i będzie wypisywało recepty z adnotacją o refundacji. Okręgowa Izba Lekarska deklaruje, że zapewni wszelką pomoc prawną swoim członkom w ewentualnych sporach z NFZ, związanych z wypisywaniem recept.

Warszawska ORL czeka na decyzję NRL w sprawie protestu. Decyzję o przystąpieniu do niego Rada pozostawiła lekarzom.

NFZ: recepta z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ" jest ważna

Umieszczenie na recepcie pieczątki "Refundacja do decyzji NFZ" nie powoduje utraty ważności recepty - oświadczył prezes Narodowego Fundusz Zdrowia Jacek Paszkiewicz.

Zapewnił także, że NFZ dokona refundacji leków zrealizowanych na podstawie takich recept, zgodnie z nową listą leków refundowanych. Prezes NFZ podkreślił, że "aptekarz powinien umożliwić pacjentowi realizację jego prawa do nabycia równie skutecznego i tańszego odpowiednika leku przepisanego na recepcie".

Paszkiewicz mówił , że jeżeli na recepcie nie będzie określony poziom refundacji, "aptekarz wyda lek za najwyższą odpłatnością". Oznacza to, że pomimo iż pacjentowi przysługuje uprawnienie np. do opłaty ryczałtowej 3,20 zł, zapłaci znacznie więcej. Zmienny stopień odpłatności dotyczy 230 leków na choroby przewlekłe.

Śląskie: apteki realizują recepty z pieczątką

Recepty z pieczątką o treści: "Refundacja do decyzji NFZ" są realizowane przez śląskie apteki - zapewniają aptekarze. W wielu wypadkach leki okazują się jednak droższe niż dotychczas.

- Realizujemy recepty z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ", jednak pacjent otrzymuje lek z mniejszą zniżką, co oznacza, że płaci więcej niż do tej pory. Gdybyśmy żądali stuprocentowej odpłatności, nikt nie zdecydowałby się na wykupienie leków" - powiedział aptekarz z centrum Katowic.

Aptekarze wyjaśniali, że nie są realizowane jedynie błędnie wypisane recepty. Kierownik jednej z aptek w Katowicach tłumaczyła, że odesłali kilku pacjentów, którzy otrzymali recepty z numerem PESEL wydrukowanym w miejscu przeznaczonym na umieszczenie nazwy leku.

Wiceprezes Śląskiej Izby Aptekarskiej oraz aptekarz dr Stanisław Piechula powiedział, że recepty to nie jedyny problem. - Zgodnie z nowymi zasadami, musimy każdemu pacjentowi zaproponować, nawet pod groźbą kary, tańsze zamienniki. Apteki nie mogą jednak zaproponować zamienników spoza listy leków refundowanych, nawet gdyby były najtańsze. Sprzedajemy więc refundowane - powiedział Piechula.

Jak poinformowało biuro prasowe śląskiego oddziału NFZ, na dzień 1 stycznia 1505 z 1589 aptek podpisało z Narodowym Funduszem Zdrowia umowy na 2012 rok. Rzecznik śląskiego oddziału Jacek Kopocz powiedział, że pozostałe umowy to tylko formalność, ponieważ złożenie wniosku było "tożsame z podpisaniem umowy".

Prawnik: lekarze nie są karani za złe wypisanie recepty

Prawo nie karze lekarza wprost za złe wypisanie recepty, ale dopiero za jej zrealizowanie niezgodnie z uprawnieniami, czyli w pewnym sensie poświadczenie przez lekarza nieprawdy co do uprawnień - powiedział prawnik Łukasz Sławatyniec.

Dodał, że brak określenia na recepcie uprawnień czy odpłatności przez lekarza przerzuca ciężar na aptekarzy. - Wielu z nich, bojąc się negatywnych konsekwencji zrealizowania recepty bez wszystkich danych zapewne nie będzie korzystać ze swojego uprawnienia. Zgodnie z prawem nie jest to ich obowiązek - podkreślił prawnik z kancelarii CMS Cameron McKenna.

Zaznaczył, iż nie ma wątpliwości, że lekarz powinien znać listę leków refundowanych, w tym wiedzieć, w jakich wskazaniach leki są finansowane przez NFZ. - TTrudno jednak sobie wyobrazić, jak w skuteczny sposób lekarz miałby weryfikować uprawnienia pacjenta do refundacji, czyli czy jest on ubezpieczony. Lekarz występuje niejako obok całego systemu refundacyjnego. Pieniądze ze składek pacjentów trafiają finalnie do NFZ, a NFZ przekazuje je aptekom, które zrealizują receptę na lek refundowany"- powiedział Sławatyniec.

Przypomniał także, iż ustawa refundacyjna po części nakłada na lekarzy obowiązek weryfikacji uprawnień pacjenta do refundacji leku. - Jeżeli bowiem lekarz wypisze pacjentowi receptę niezgodnie z jego uprawnieniami, niezgodnie ze wskazaniami do stosowania produktu określonymi w liście leków refundowanych czy bez udokumentowanego uzasadnienia medycznego, wtedy ma obowiązek zwrócić kwotę nienależnej refundacji. Innymi słowy, lekarz musi zapłacić NFZ równowartość zniżki, którą otrzymał pacjent, wykupując lek w aptece - podkreślił.

Dodał, że aby recepta na produkt refundowany została wystawiona prawidłowo, lekarz powinien wpisać kod uprawnienia dodatkowego pacjenta oraz informację o odpłatności. - Jeżeli lekarz przybije pieczątkę "Refundacja do decyzji NFZ" (czyli nie określi wymaganych prawem informacji), to wtedy aptekarz ma jeszcze prawo część brakujących danych uzupełnić. Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie recept aptekarz może uprawnienia pacjenta określić na podstawie przedłożonych dokumentów. W przypadku różnych poziomów odpłatności, rozporządzenie nakazuje aptekarzowi wydać lek za najwyższą odpłatnością - powiedział Sławatyniec.

Według niego, lekarz powinien wypisać pacjentowi receptę na lek, który jego zdaniem jest najlepszy w danym schorzeniu i wskazać to schorzenie, mając jednocześnie właściwą dokumentację. - Dodatkowo wypisując receptę, może kierować się faktem refundacji określonych produktów, ale sama jej należność powinna być raczej ustalana na linii pacjent-apteka bądź pacjent-NFZ - ocenił prawnik.

Jego zdaniem innym rozwiązaniem problemu byłoby wprowadzenie ogólnopolskiego systemu informatycznego. Prawnik zaznaczył jednak, że to zgodnie z ustawą o informacji w systemie zdrowia z pakietu zdrowotnego ma się wydarzyć dopiero w perspektywie kilku lat.

- Przy tego typu systemie lekarz kodowałby na karcie e-receptę, a aptekarz sczytywał dane z karty i wydawał lek. Automatycznie NFZ otrzymywałby informację o tym, komu i dlaczego ma lek zrefundować. Dodatkową zaletą tego systemu jest możliwość śledzenia przez lekarza w systemie, czy pacjent wykupił dany produkt i podjął leczenie - powiedział Sławatyniec.

Źródło artykułu:PAP
karalekarznfz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2170)