PolitykaJaka przyszłość czeka Jarosława Gowina?

Jaka przyszłość czeka Jarosława Gowina?

Jarosław Gowin w przededniu przyspieszonych wyborów lidera Platformy Obywatelskiej wysłał list do członków tej partii. To zapowiedź jego startu w wyborach na przewodniczącego partii? A może w ten sposób podpisał na siebie wyrok śmierci? Czy miarka się przebrała i Donald Tusk usunie go z partii?

Jaka przyszłość czeka Jarosława Gowina?
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Jakubowski

Zdaniem Anny Materskiej-Sosnowskiej Gowin posunął się za daleko, dał popis nielojalności. - Nie robi się takich rzeczy własnemu liderowi. Krytyka jest ważna i potrzebna, ale nie powinna być sprawą rozgrywaną medialnie. Trudno uwierzyć, że Gowinowi chodzi o uzdrowienie sytuacji w Platformie, wygląda to raczej na promocję własnej osoby - ocenia politolog z Instytutu Nauk Politycznych UW. - Ja miałem wrażenie, że jest to polityk, który ubiega się o wygraną w innej partii - tak z kolei list Gowina skomentował Donald Tusk.

"Tusk nie może sobie pozwolić na wyrzucenie Gowina"

Materska-Sosnowska stoi na stanowisku, że Gowinowi włos z głowy nie spadnie i nie zostanie wyrzucony z PO, choć bardzo się o to stara. - Tusk nie może sobie na to pozwolić, gdyż natychmiast podniosą się głosy, że blokuje opozycję wewnątrzpartyjną, niszczy demokracje, usuwając kandydatów, którzy mogliby być dla niego zagrożeniem - mówi. Na razie też Gowin - w opinii politolog - nie zdecyduje się sam odejść z PO. Zwłaszcza, że jak ocenia Materska-Sosnowska, nie stoi za nim silna frakcja. - To polityczny solista, dlatego nie są zaskoczeniem wyniki sondażu dla "Rzeczypospolitej" przeprowadzonego wśród wyborców PO, według którego Gowina jako lidera formacji wskazuje jedynie 6 proc. ankietowanych - zwraca uwagę.

W opinii rozmówczyni Wirtualnej Polski, Gowin od dłuższego czasu gra na siebie, a nie na partię. - Takie granie na nosie liderowi można oczywiście tłumaczyć dobrem Polski, ale nie jest to przekonujący argument - stwierdza. List do członków PO może być - w ocenie politolog - przygrywką pod własne ugrupowanie, które zgromadzi "sieroty po PO-PiS-e". Członkowie ewentualnej nowej formacji rekrutowaliby się z PO, ale też z PiS oraz z PJN czy Solidarnej Polski. W tym kontekście ekspertka nie wyklucza możliwego powrotu do polityki Jana Rokity.

W ostatnim czasie można dostrzec wyraźne ocieplenie stosunków między Gowinem a Jarosławem Kaczyńskim. W piątek w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" były minister sprawiedliwości przyznał, że nie boi się wygranej PiS w kolejnych wyborach. Może Gowin przejdzie do PiS? - Musiałby dostać naprawdę dobre miejsce na liście. Z pewnością jednak wypromowane nazwisko krakowskie bardzo przydałoby się PiS - mówi.

Zdaniem Norberta Maliszewskiego, eksperta ds. marketingu politycznego taki wariant jest mało prawdopodobny, ponieważ konserwatywny polityk zarzekał się, że do PiS nie wstąpi. – Nie złamie raz danego słowa. Poza tym, nie byłoby to dla niego opłacalne, gdyż Jarosław Kaczyński natychmiast by go w PiS zmarginalizował. Poza partią Gowin jest dla prezesa PiS poręczniejszym narzędziem do gry politycznej - stwierdza. "Wrzutką" medialną okazały się za to informacje o spotkaniu Gowina z Kaczyńskim, które miało się odbyć 21 maja. Okazją do spotkania miała być wizyta Jarosława Kaczyńskiego na Wawelu: odwiedziny grobu Lecha i Marii Kaczyńskich, oraz spotkanie z kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Jak ustalił tygodnik "Do Rzeczy", Gowin w czasie rzekomego spotkania przebywał w Warszawie.

"Bratobójcza wojna w Platformie"

Zdaniem Norberta Maliszewskiego w Platformie rozpoczęła się bratobójcza wojna. - Gowin swoim listem zajął ostrą, skrajną pozycję, Tusk też na konferencji określił sprawę jasno: nie będzie kompromisu. Starcie będzie brutalne - stwierdza.

Maliszewski uważa, że taki scenariusz "show" zaplanował Donald Tusk. Po to, by nastąpiło korzystne dla premiera spolaryzowanie ugrupowania. - Gowin jest mu potrzebny do narracji jako dobrze zdefiniowany wróg. Wybrał sobie takiego, którego może łatwo pokonać i zarazem jest atrakcyjny dla mediów, bo będzie głośno protestował, nie jest też zbyt lubiany. To taki oswojony Jarosław Kaczyński wewnątrz PO - tłumaczy.

Rozmówca Wirtualnej Polski stwierdza, że Jarosław Gowin nie ma wyjścia: walczy o przeżycie, musi kandydować w wyborach na przewodniczącego PO. - Inaczej grozi mu marginalizacja. Jedyną szansą dla niego i Schetyny jest zgromadzenie 30-40 proc. niezadowolonych członków PO, by zyskać pozycję negocjacyjną i znaleźć sobie miejsce w PO w nowym rozdaniu – mówi. Największy problem Gowin sprawiłby Tuskowi, gdyby odmówił udziału w przygotowanej dla niego grze. - Premier nie może przecież sam ze sobą wygrywać przez dwa miesiące, jakie pozostały do wyborów lidera - zwraca uwagę ekspert.

Dlaczego Gowin już w poniedziałek nie ogłosił, że wystartuje w wewnątrzpartyjnych wyborach? - Wcale nie musi się spieszyć, czas gra na jego korzyść. Lepiej niech poczeka na jakąś kłopotliwą dla PO sytuację, np. przy okazji ustawy śmieciowej, OFE czy nowelizacji budżetu - konkluduje Norbert Maliszewski.

List Gowina

Jarosław Gowin apeluje o dyskusję wewnątrz PO i porzucenie polityki "ciepłej wody w kranie". Na stronie dobrezmiany.org były minister sprawiedliwości opublikował list, który przesłał w niedzielę do członków Platformy Obywatelskiej.

Argumentuje, że PO potrzebuje jej, "by przejść zwycięsko" przez wewnętrzne wybory lidera. Były minister sprawiedliwości nie zadeklarował startu w wyborach PO, jednak wyraźnie zarysował swój program.

Gowin podkreśla, że przed wyborami przewodniczącego PO, w partii musi odbyć się dyskusja o jej przyszłości. Jednocześnie zauważa, że "zmiana reguł i gwałtowne przyśpieszenie wyboru przewodniczącego partii sprawia, że na taką dyskusję pozostało bardzo mało czasu".

Przypomina również, że PO powstawała jako partia głosząca hasła wolnorynkowe, walki z biurokracją, interesami grupowymi i złym prawem. Jednocześnie jako organizacja o obliczu konserwatywnym, wspierająca rodziny i tradycyjne normy obyczajowe.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (715)