J. Kaczyński: Tu-154 to przerobiony bombowiec, powinien pościnać te drzewa
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński udzielił portalowi Blogpress.pl wywiadu na temat katastrofy pod Smoleńskiem. Jak mówił, "Tu-154 to w istocie przerobiony bombowiec" i "brzoza o średnicy 40 centymetrów nie powinna mu urwać skrzydła". Zapowiedział, że w ciągu kilku tygodni zespół Antoniego Macierewicza przedstawi pierwsze wyniki swych prac.
Kaczyński, na pytanie dziennikarza blogpress.pl o to, jak ocenia działanie polskich władz w sprawie katastrofy z 10 kwietnia, odparł, że jest to skandal.
- To jest oczywiście skandal, pełna kapitulacja, 100-procentowy serwilizm wobec Rosji, w istocie łamanie prawa - bo przecież to porozumienie polsko-rosyjskie w sprawie samolotów wojskowych jest swego rodzaju prawem, aktem prawa międzynarodowego - ocenił.
W opinii Kaczyńskiego "charakterystyczny dla tej władzy jest nieszczery, manipulatorski stosunek do społeczeństwa, opinii publicznej, nieustanne wprowadzenie w błąd, albo milczenie".
Pytany, na jakim etapie prac jest sejmowa komisja Antoniego Macierewicza, odparł, że prace pozwalają na sformułowanie pierwszych wniosków. - Sądzę, że jest to sprawa najbliższych tygodni - wtedy pierwszy dokument zostanie sformułowany - powiedział.
Zapewnił, że "ta sprawa będzie prowadzona w dalszym ciągu".
- My jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, bo możemy odwoływać się do danych pośrednich, nie ma mnóstwa różnych dokumentów i informacji, które są związane z normalnym sposobem prowadzenia dochodzenia po katastrofie lotniczej. Po pierwsze - należało zebrać cały ten samolot, po drugie - nie ma żadnych wyników badań odnoszących się do jego części, mechanizmu rozpadu samolotu - mówił prezes PiS.
- Ja tam przecież byłem 10 kwietnia wieczorem i ta część, pod którą są koła i salonik, pierwszy przedział, była wywrócona, a całej reszty nie było, jakby wyparowała, rozbiła się w drobny mak. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, dlaczego bombowiec, bo TU-154 to przecież przerobiony bombowiec, który spada bez rozbijania z 80 metrów, w tym wypadku się kompletnie rozsypał - mówił Kaczyński.
- Jedno możemy powiedzieć z pewnością: piloci zostali wprowadzeni w błąd. Ich zachowanie do ostatniej chwili wskazywało na to, że uważali, że są nad pasem. Ktoś ich wprowadził w błąd - stwierdził Kaczyński. - Pytaniem jest, jaki był mechanizm wprowadzania w błąd. Czy mamy do czynienia z wersją optymistyczną - że to był wynik rosyjskiego bałaganu, czy było to celowe wprowadzenie w błąd - zastanawiał się Kaczyński.
Pytany o kwestię udziału swojego brata w strajkach 1980 roku, Jarosław Kaczyński zaakcentował, że Lech Kaczyński "był w stoczni". - Nie chcę określać roli, jaką pełnił, jako pierwszorzędną czy drugorzędną. Nie był członkiem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Powierzono mu rozmowy z ekspertami, tam było pewne napięcie między ekspertami nad MKS-em i człowiekiem, który miał z nimi rozmawiać - to była głównie decyzja Wałęsy - był Lech Kaczyński - podkreślił.
Kaczyński opowiada też w wywiadzie o "agresji i odrzuceniu wszelkich reguł kultury przez PO". - To trwa od 2005 roku - zaznaczył prezes PiS. - Nie uznają żadnych granic i to, co wie na ten temat opinia publiczna, to nawet nie jest promil tego, co jest naprawdę. Trzeba by jeszcze wiedzieć, co się dzieje na komisjach sejmowych, czy nawet w restauracji sejmowej - ten poziom chamstwa jest taki, że Samoobrona to bardziej kulturalna partia niż oni - uznał Kaczyński.
W jego opinii PO "to jest grupa ludzi strasznie nieokrzesanych, jednocześnie nastawionych na agresję".
Prezes PiS odpowiedział też na pytanie o to, jak jego partia powinna starać się "przebić do mediów". - Trzeba szukać różnego rodzaju dotarcia do społeczeństwa poza środkami medialnego przekazu - uznał, jako przykłady podając kontakt bezpośredni, internet, ulotki.