Dramat kibica Legii. Od trzech lat czeka w areszcie na wyrok. Jak to możliwe?
- Jestem zbulwersowany tym wszystkim, co dzieje się w Polsce. Diler z Lublina, u którego znaleziono kilkanaście kilogramów dopalaczy o wartości ponad miliona złotych, może wpłacić kaucję i wyjść na wolność. Mój syn siedzi w więzieniu tylko dlatego, że został pomówiony przez człowieka o wątpliwej reputacji - mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Dobrowolski, ojciec Maćka, 37-letniego kibica Legii Warszawa, który od ponad trzech lat przebywa w areszcie tymczasowym bez wyroku sądu.
29.07.2015 | aktual.: 01.08.2015 22:39
Zdaniem prokuratury Dobrowolski miał pomagać w przemycie narkotyków z Holandii do Polski. Według świadka koronnego Marka H. pseud. "Hanior", Maciek był tłumaczem gangu Rafała S. "Szkatuły", grupy specjalizującej się w transporcie marihuany. Zeznań tych nie potwierdzają jednak członkowie tej organizacji przestępczej. - Maciek został przypisany do gangu "Szkatuły", ale nie wiadomo z jakiego powodu. On nie zna nikogo z tej grupy, ani oni go nie znają - tłumaczy ojciec kibica Legii.
Zeznania "Haniora" to jedyny dowód obciążający winę Maćka. Wersji przedstawionej przez Marka H. nie potwierdza Sebastian R., tzw. "mały świadek koronny", który do Holandii miał jeździć na zmianę z Dobrowolskim. - Człowiek, który rzekomo brał czynny udział w całym procederze, powiedział, że nie zna mojego klienta - mówi Wirtualnej Polsce obrońca oskarżonego, mec. Michał Korolczuk.
Materiału dowodowego zebranego przez śledczych nie potwierdziły również dane z hoteli w Holandii, w których miał mieszkać oskarżony. Faktyczna liczba i częstotliwość wyjazdów Maćka jest inna od tej, którą w akcie oskarżenia zadeklarowała prokuratura. - Rozbieżność jest olbrzymia. Poza tym Dobrowolski pracował, więc nie miał możliwości pojawiać się w Holandii ze wskazaną przez śledczych częstotliwością - tłumaczy Korolczuk. I dodaje, że w sprawie nie przedstawiono żadnych bilingów.
Zdaniem rodziny i obrońcy Maćka, w więzieniu przebywa on bezpodstawnie. - W jakim celu go trzymają? Nie wiem, może chcą go złamać lub wykończyć psychicznie - o to chyba chodzi. Kiedyś polewano wodą, teraz mają nowe metody - mówi ojciec kibica. Jerzy Dobrowolski dodaje również, że jego syn jest traktowany w areszcie jak przestępca największego kalibru. Świadczy o tym chociażby sposób w jaki przeprowadzane są widzenia z rodziną. - Nasz kontakt ogranicza się do rozmowy telefonicznej przez szybę - skarży się ojciec Maćka. I przyznaje, że jego syn jest na skraju załamania psychicznego.
Przypomnijmy, Maciej Dobrowolski trafił za kraty w maju 2012 roku. Początkowo sąd tymczasowo aresztował go na trzy miesiące. Od tego czasu okres pobytu w więzieniu był kilkukrotnie wydłużany. Za kratami Maciek spędził już ponad trzy lata. Jak długo jeszcze będzie musiał tam zostać? Proces Dobrowolskiego rozpoczął się w lipcu ubiegłego roku. Jego nazwisko pojawia się również w gronie osób, które wiązane są przez śledczych z gangiem "Szkatuły". Oprócz zarzutu o przemyt, Maciek może również zostać oskarżony o działanie we wspomnianej grupie, której proces nawet się nie rozpoczął, ponieważ wciąż trwa zbieranie dowodów.
- Ile czasu będzie to jeszcze trwać? Miesiąc, rok, dwa lata? Jak długo Maciek będzie przebywał w więzieniu? - pyta Dobrowolski senior. Ojciec kibica Legii uważa, że jego syn powinien do czasu wydania wyroku przebywać na wolności, ponieważ w świetle prawa jest on osobą niewinną. Zdaniem obrońcy Maćka areszt powinien zostać uchylony już dwa lata temu. - W tym okresie uchylono areszt mężczyźnie posiadającemu analogiczne zarzuty - przypomina mecenas Korolczuk.
Sąd nie zgodził się na to, aby do czasu wydania wyroku Maciek przebywał na wolności. Uzasadnienie tej decyzji od trzech lat pozostaje niezmienne - obawa matactwa i utrudnianie postępowania. Takich działań Dobrowolski mógłby zdaniem sądu dopuszczać się na wolności. Z tą argumentacją nie zgadza się rodzina aresztowanego. - Jakie matactwo? Świadek koronny jest ukryty i nie ma z nim żadnego kontaktu. Przez ponad trzy lata prokurator nie znalazł żadnego innego świadka, więc z kim mój syn ma mataczyć? - pyta ojciec Maćka. I dodaje, że wszystkie wnioski o uchylenie aresztu są przez sąd odrzucane. - Chcieliśmy, aby dostał zakaz wyjazdu z kraju, dozór policyjny i musiał codziennie zgłaszać się na komendzie. Niestety, nasze wnioski zostały przez sąd odrzucone - tłumaczy rozmówca WP.
Zdaniem rodziny Dobrowolskich winę za tę sytuację ponosi cały wymiar sprawiedliwości oraz państwo polskie. - Przecież coś takiego może spotkać każdego z nas. Wystarczy, że jakaś osoba zarzuci nam, że kiedyś kupiliśmy od niej marihuanę. I na tej podstawie jesteśmy zatrzymani do wyjaśnienia, choć nie ma żadnych innych dowodów potwierdzających naszą winę. Przecież to jest straszne - mówi Dobrowolski senior.
Minister Sprawiedliwości Borys Budka nie chce komentować decyzji sądu w sprawie Dobrowolskiego. - Nie mogę tego robić. Sądy są niezawisłe i podlegają kontroli instancyjnej, co oznacza, że postanowienie lub wyrok może skontrolować jedynie inny sąd - tłumaczy Budka. I dodaje, że jako minister nie ma żadnych narzędzi do tego, aby sprawę przyspieszyć.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele trzeciej władzy. - Sąd jest niezależny, a sędziowie są niezawiśli. Sędzia dysponując materiałem dowodowym uznał, że są powody do tego, aby ten areszt przedłużyć - mówił jakiś czas temu Wirtualnej Polsce Jerzy Leder, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Rodzinę Dobrowolskich bulwersuje niesprawiedliwe działanie polskich sądów. Ojciec poszkodowanego zwraca uwagę na ostatnie, głośne zatrzymania osób handlujących dopalaczami. - Diler z Lublina, u którego znaleziono kilkanaście kilogramów dopalaczy o wartości ponad miliona złotych, może wpłacić kaucję i wyjść na wolność. Mój syn siedzi w więzieniu tylko dlatego, że został pomówiony przez człowieka o wątpliwej reputacji - mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Dobrowolski. Działania sądów usprawiedliwia szef resortu sprawiedliwości.
- Przy dopalaczach opinia publiczna domaga się tymczasowego aresztowania. W przypadku pana Dobrowolskiego sytuacja jest odwrotna. Część opinii domaga się, żeby aresztu nie było. Jak widać nie można wprowadzić systemu zero-jedynkowego. Sądy muszą mieć prawo oceniać. Na tym polega system ich władzy - tłumaczy Budka. Minister sprawiedliwości przypomina, że 1 lipca weszły w życie przepisy wprowadzające regulacje, które usprawnią postępowania karne i wyeliminują te przewlekłe.
W Polsce bez wyroku sądu w 2014 roku w areszcie powyżej trzech miesięcy przebywały 3894 osoby. Takich oskarżonych jak Maciej Dobrowolski, a więc siedzących za kratami powyżej dwóch lat jest 414. Ten wskaźnik z roku na rok się obniża. W porównaniu z 2005 rokiem liczba osób przebywających w areszcie powyżej dwóch lat zmniejszyła się dwukrotnie. Oskarżonym, którzy zostali uniewinnieni lub skazani na łagodniejszą karę, za poniesioną szkodę, wynikającą z wykonania względem nich w całości lub w części kary, której te osoby nie powinny był ponieść, przysługuje od skarbu państwa odszkodowanie lub zadośćuczynienie. W 2014 roku takich osób było łącznie 500. Skarb państwa wypłacił im ponad 20 mln złotych.
Sprawa Maćka poruszyła serca kibiców i to nie tylko Legii Warszawa, której fanem jest Dobrowolski. Transparenty z hasłem "uwolnić Maćka" pojawiają się na trybunach wielu stadionów w Polsce. Regularnie zobaczyć je można na obiekcie przy Łazienkowskiej. Na znak solidarności z kolegą po szalu kibice Legii ustawiają sobie zdjęcia profilowe na facebooku z hasłem "#uwolnicMacka". Na tym portalu społecznościowym znajduje się również profil o tej samej nazwie. Jego autorzy piszą: "Nie bądźcie obojętni, udostępniajcie tę stronę. Nie pozwólcie, by wymiar sprawiedliwości mógł zniszczyć czyjeś życie w imię... no, właśnie, w imię czego?!".