Chiny budują drugi lotniskowiec. To pierwszy taki okręt konstruowany w całości w Chinach
• Chiny potwierdziły budowę drugiego lotniskowca
• To pierwszy lotniskowiec budowany w całości w Chinach
• Jednostka będzie dużo mniejsza od okrętów USA tego typu
• Nowy lotniskowiec nie będzie technologicznie zaawansowany
• Jednostka będzie "kamieniem węgielnym" dalekomorskiej floty
W Chinach powstaje pierwszy, budowany w całości na miejscu, lotniskowiec. Wprawdzie Pekin może się poszczycić jedną jednostką tego typu ("Liaoning"), ale jest nią przestarzały poradziecki "Wariag", który został zakupiony głównie w celu szkolenia kadr w zakresie operowania z dala od wybrzeża kraju.
W czwartek projekt nowego okrętu został oficjalnie zatwierdzony przez ministerstwo obrony, przy czym kluczowe są tu słowa rzecznika resortu o w pełni "niezależnym projekcie Chin". Yang Yujun poinformował także, że nowy lotniskowiec będzie platformową dla myśliwców J-15 oraz "innych samolotów skonstruowanych z myślą o okrętach". Miał tu na myśli prawdopodobnie J-31, myśliwce piątej generacji, które w tej chwili są jeszcze w fazie rozwoju.
Brak doświadczenia
Nowy lotniskowiec, nazywany roboczo projektem typu 001A, nie będzie szokował gabarytami. Bliżej mu do "Liaoninga" niż amerykańskich kolosów, od których będzie ważył około dwa razy mniej, bo 50 tys. ton. Resort obrony potwierdził też, że konstruktorzy zastosują napęd konwencjonalny, a nie reaktory jądrowe. W praktyce takie rozwiązanie znacznie zmniejszy jego zasięg operacyjny względem amerykańskich konkurentów.
Budowy lotniskowca nie da się ukryć i o konstrukcji już we wrześniu ubiegłego roku informował "IHS Jane's", który pozyskał satelitarne zdjęcia nowego chińskiego okrętu. Wynikało z nich, że kadłub jest już w zaawansowanym stadium konstrukcji i będzie miał długość około 170 metrów i szerokość 30 metrów. Dziś mówi się już o wymiarach 270x35, co i tak wynosi mniej niż w przypadku jakiegokolwiek amerykańskiego lotniskowca.
Jednostka nie będzie miała elektromagnetycznych katapult, o których wcześniej w sensacyjnym tonie mówili chińscy oficerowie. Nie będzie miała nawet katapult parowych, a "skocznię", czyli zakrzywioną krawędź pokładu, mającą ułatwić starty samolotów - patent skopiowany z poradzieckiego "Liaoninga".
Chińczycy będą podążali bezpiecznym szlakiem, bo nie mają żadnego praktycznego doświadczenia w samodzielnej budowie lotniskowców ani nawet dużych okrętów desantowych. Z tej perspektywy sama tak duża konstrukcja, wykorzystująca konwencjonalne technologie, jest wyzwaniem samym w sobie.
- W porównaniu do okrętów podwodnych lotniskowiec jest dużo większy. Nasi nuklearni inżynierzy potrzebują czasy, by rozwinąć bezpieczny napęd o mocy odpowiedniej dla platformy ważącej ponad 100 tys. ton - mówił Li Jie, chiński ekspert ds. marynarki wojennej na łamach "South China Morning Post". Te słowa padły jeszcze w 2014 roku i pokazują, że Chińczycy doskonale zdają sobie sprawę, że w tej chwili nie są w stanie stworzyć odpowiednich reaktorów, mimo coraz lepszych wyników na polu okrętów podwodnych.
"Inkubator" i "pierwsze dziecko"
Nowy lotniskowiec jest budowany w stoczni Dalian, tej samej, w której Chińczycy ukończyli i zmodernizowali sowiecki lotniskowiec "Wariag", przemianowany następnie na "Liaoning". Nigdy nieukończona jednostka trafiła do Chin w 2002 roku, przez Makau, gdzie pierwotnie miała być przebudowana na hotel. Ostatecznie stała się jednak pierwszym lotniskowcem w historii chińskiej marynarki wojennej.
W tym samym czasie Chiny wzmacniają flotę powietrzną. W grudniu oddano nowe myśliwce J-15, które trafiły do grupy uderzeniowej lotniskowca "Liaoning". Ta zmodernizowana poradziecka jednostka od lat jest uważana za "inkubator", który wyhoduje Chińczykom oficerów, pilotów i personel. Docelowo mieliby oni służyć na lotniskowcach rodzimej produkcji, w tym na pokładzie "pierwszego dziecka", którego oficjalne nadejście ogłoszono w ostatnim dniu minionego roku.
Z regionu w świat
W połowie ubiegłego roku, w tzw. białej księdze, Chiny wyłożyły swoją długofalową wojskową strategię. Wprost wynikają z niej globalne ambicje Pekinu i "przebranżowienie" marynarki wojennej z działań u wybrzeży na rzecz operacji o zasięgu ogólnoświatowym. "Siły zbrojne będą aktywnie uczestniczyć zarówno w regionalnych, jak i międzynarodowych operacjach bezpieczeństwa oraz będą efektywnie bronić chińskich interesów zagranicą" - można przeczytać w dokumencie. Idealnym narzędziem do realizacji tych założeń są lotniskowce - krańcowy atrybut projekcji militarnej potęgi.
Docelowo Chińczycy mówią o przynajmniej trzech aktywnych lotniskowcach w swojej flocie. "Pierwsze dziecko", choć już teraz wiadomo, że nie będzie idealne, pokazuje jednak, że chińskie stocznie są w stanie samodzielnie wybudować duże jednostki bojowe. Z każdym kolejnym świat będzie się przyglądał, czy w morze wypływają lepsze i nowocześniejsze okręty.
Pod warunkiem, że mocniej nie da o sobie znać kryzys rynków finansowy, który w Nowym Roku jeszcze mocniej uderzył w Państwo Środka. Wówczas plany o flocie lotniskowców mogą mocno przesunąć się w czasie. A chińska marynarka będzie skazana na posiadanie jednego dziecka, tak samo, jak przez dziesięciolecia skazane były na to chińskie rodziny.