Zyta obcina paluszki
Koniec z darmową kawą i ciasteczkami.
Wicepremier Zyta Gilowska zabiera samorządowcom pieniądze na
fundusz reprezentacyjny - czytamy w "Metrze".
02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 10:09
2 kg paluszków, 3 kg ciastek z nadzieniem, 10 tabliczek czekolady oraz 5 kg kawy i herbaty - to wszystko musiałby skonsumować w ciągu roku przeciętny urzędnik. Kto cierpi takie katusze? 358 tys. pań i panów zatrudnionych w ministerstwach i kancelarii premiera. Z budżetu państwa na łakocie wydajemy co roku blisko milion zł - podaje gazeta.
Na prezydenta Siedlec Mirosław Symanowicza i jego jednego zastępcę przypada na ten cel aż 9 tys. zł rocznie. W Radomiu władza - prezydent miasta i jego trzech zastępców - musi połknąć co roku łakoci za 12 tys. zł.
Prawdziwe rozpasanie panuje w warszawskim ratuszu, gdzie na paluszki, kawę jest do wydania 120 tys. zł. Statystycznie każdy - od sprzątaczki po dyrektora, powinien dziennie pić i jeść za 40 zł - wylicza dziennik.
Ale znaczną część kawy i ciastek przeznaczamy dla gości - bronią się pracownicy stołecznego magistratu. My jeśli korzystamy z tego, to na pewno się nie objadamy - dodają.
Wicepremier Zyta Gilowska zapowiedziała likwidację funduszu reprezentacyjnego, który przeznaczany jest dziś na urzędowe łakocie. W administracji samorządowej funduszu nie będzie wcale.
Ale - informuje "Metro" - darmowe ciasteczka, paluszki i kawa wciąż będą przysługiwać pracownikom licznych ministerstw czy urzędów wojewódzkich. Dla przykładu w kancelarii premiera fundusz zostanie zmniejszony jedynie o połowę. Niestety, o całkowitej likwidacji funduszu nikt w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza nie myśli. (PAP)
Więcej: Metro - Zyta obcina paluszki