Życie warte pięć groszy?!

Justyna Szymiczek domaga się odszkodowania w wysokości pięciu tysięcy złotych od Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu. Jej roczny syn Eryk i ona sama przeżyli tam prawdziwy koszmar. Wszystko zaczęło się 24 listopada ubiegłego roku.

- Siedziałam w pokoju, obok bawił się Eryk. Nagle zaczął kaszleć, miałam wrażenie, że się dusi. Pojechałam do przychodni, lekarka odesłała mnie do szpitala dziecięcego - wspomina jastrzębianka. Matka i chłopczyk trafili na oddział pediatryczny, gdzie po przebadaniu chłopczyka stwierdzono zapalenia: jamy ustnej, gardła, tchawicy, oskrzeli, podejrzewano nawet zapalenie płuc.

- Byłam w szoku. Dzień wcześniej lekarz badał mojego synka i nie stwierdził żadnych infekcji - relacjonuje pani Justyna. Przerażona zażądała, by dziecku zrobiono zdjęcie rentgenowskie. Usłyszała, że to niemożliwe, bo radiolog wyszedł pół godziny wcześniej. Mały Eryk został przyjęty na oddział, założono mu wenflon, podano antybiotyki. Matka nosiła szlochającego Eryka przez cały dzień i całą noc na rękach. O godz. 3 poproszono ją, by przeszła z dzieckiem do świetlicy. Płacz chłopca przeszkadzał innym dzieciom. Stamtąd również było słychać malucha, więc ostatecznie umieszczono ich w... szpitalnej kuchni.

- Spędziliśmy resztę nocy na krześle - mówi kobieta. Rano pani Justyna powiedziała, że chce wyjść ze szpitala i zbadać dziecko gdzie indziej. Dopiero wtedy Eryka przewieziono na badanie do innego budynku szpitala na drugim końcu miasta. Tam dwukrotnie prześwietlono dziecku płuca. Za trzecim razem wykonano zdjęcie przełyku. Okazało się, że jest tam jakieś obce ciało. Personel placówki chyba dopiero wtedy zrozumiał, że może wydarzyć się tragedia. Natychmiast zorganizowano ambulans, który zawiózł Eryka i jego mamę do szpitala w Rybniku.

- Załoga karetki powiedziała, że życie mojego dziecka jest zagrożone. Przez całą drogę ekipa lekarsko-pielęgniarska siedziała przy synku - opowiada jastrzębianka. Eryk trafił na oddział laryngologii dziecięcej. Z jego przełyku wyjęto pięciogroszową monetę. Pieniążek w każdej chwili mógł wpaść do tchawicy i doprowadzić do śmierci Eryka.

Adrian Karpeta

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Młody strażak nie żyje. Koledzy oddali mu hołd
Młody strażak nie żyje. Koledzy oddali mu hołd
Niemcy zostały w tyle. Oporny rozwój cyfryzacji
Niemcy zostały w tyle. Oporny rozwój cyfryzacji
Zabójstwo 16-latki z Mławy. Jest decyzja sądu ws. podejrzanego
Zabójstwo 16-latki z Mławy. Jest decyzja sądu ws. podejrzanego
Nietypowa kradzież w Teksasie. Zdemolowali sklep, zgubili bankomat
Nietypowa kradzież w Teksasie. Zdemolowali sklep, zgubili bankomat
Kompletnie pijany wsiadł za kółko. W porę zareagowali inni kierowcy
Kompletnie pijany wsiadł za kółko. W porę zareagowali inni kierowcy
Pierwsze wybory od 1969 roku. Wyjątkowa chwila w Somalii
Pierwsze wybory od 1969 roku. Wyjątkowa chwila w Somalii
Katastrofa azerskiego samolotu. Rosja nie uniknie odpowiedzialności?
Katastrofa azerskiego samolotu. Rosja nie uniknie odpowiedzialności?
Odtrąbiono sukces. Izrael: zabiliśmy kluczowego członka irańskich sił
Odtrąbiono sukces. Izrael: zabiliśmy kluczowego członka irańskich sił
Zmarła po zatruciu czadem. Pomocy potrzebowali też ratownicy
Zmarła po zatruciu czadem. Pomocy potrzebowali też ratownicy
Tam wylądowały balony przemytnicze. Nowe informacje
Tam wylądowały balony przemytnicze. Nowe informacje
Tyle wydało miasto na oświetlenie ulic Warszawy w najdłuższą noc w roku. Są dane
Tyle wydało miasto na oświetlenie ulic Warszawy w najdłuższą noc w roku. Są dane
Pożar na A2. Spłonęła naczepa z owocami
Pożar na A2. Spłonęła naczepa z owocami