Zwolniony "na niby"
Z hukiem odwołany w czwartek przez
prezydenta Bydgoszczy prezes Zarządu Dróg Miejskich pracował w
piątek jakby nic się nie stało - dziwi się "Gazeta Pomorska".
25.03.2006 | aktual.: 25.03.2006 07:51
Kto oprócz niego odpowiada za to, że miasto może stracić 43 mln zł unijnej dotacji? Urzędnicy zamilkli. Przetarg na budowę bydgoskiej trasy WZ zakończył się skandalem - przypomina gazeta. Urząd Zamówień Publicznych nakazał jego powtórzenie. Niedopuszczalne było zmienianie w trakcie przetargu istotnych warunków stawianych wykonawcom. Zmiany te oznaczały ułatwienia dla firm starających się o warte 76 mln zł zlecenie.
W czwartek "Gazeta Pomorska" zaczęła dopytywać w bydgoskim Urzędzie Miasta o szczegóły sprawy. W konsekwencji rzeczniczka prezydenta Konstantego Dombrowicza przesłała do redakcji komunikat, że odpowiedzialny za przetarg Roman Dembek, prezes Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, złożył dymisję.
Wkrótce w drugim komunikacie podała, że to prezydent zwolnił Dembka. Zapewniła też, że zamieszanie przetargowe nie opóźni zakończenia inwestycji, a trasa WZ będzie gotowa do końca 2008 roku. Termin ten jest bardzo ważny, bo jego przekroczenie oznacza, że 43 mln zł z kasy unijnej przepadną i Bydgoszcz zapłaci je z własnego budżetu.
Tymczasem w piątek okazało się, że rzekomo odwołany prezes Dembek nadal pracuje. Zapytany, co to oznacza, odmówił komentarza. Stwierdził tylko, że nie dostał czegokolwiek na piśmie, więc nadal kieruje firmą. Żadnych informacji gazeta nie uzyskała również w Urzędzie Miejskim. Od prezydenta Dombrowicza i jego ludzi w piątek nie sposób było dowiedzieć się czegokolwiek. (PAP)