ZUS tępi brzuszki
Odmawiając kobietom w ciąży wypłaty
zasiłków, ZUS prowadzi skrycie akcję "brzuszki" - twierdzi
fundacja Rodzić po Ludzku. "Gazecie Wyborczej" codziennie skarżą
się poszkodowane kobiety i pracodawcy. Resort pracy twierdzi, że
nic nie może zrobić.
Fundacja ustaliła, że ZUS odmawia zasiłku, gdy kobieta w ciąży ma umowę o pracę, zwłaszcza na czas nieokreślony, lub korzysta ze zwolnienia lekarskiego związanego z ciążą w okresie krótszym niż trzy miesiące od podpisania umowy. Zwykle ZUS wysuwa trzy zarzuty: że kobieta naprawdę nie pracowała, a umowę zawarto tylko w celu uzyskania świadczeń, że zajmuje za wysokie stanowisko w stosunku do kwalifikacji, oraz że otrzymuje za wysokie wynagrodzenie.
Po interwencji gazety resort pracy obiecał zbadać sprawę. Wiceminister Jolanta Banach powiedziała: "Jeśli ZUS stwierdzi, że mogło dojść do próby fikcyjnego świadczenia pracy i wyłudzenia zasiłku, powinien zapytać ministerstwo o wykładnię prawną. Nie wystarczą podejrzenia. ZUS musi to kobiecie udowodnić".
Według dyrektora departamentu ubezpieczeń społecznych resortu pracy Teresy Guzel, ubezpieczyciel bada każdą sprawę indywidualnie. Na pewno nie stosuje wewnętrznych procedur krzywdzących kobiety. Broni jedynie publicznych pieniędzy. Część poszkodowanych na pewno ma rację. Ministerstwo nie może jednak ingerować w decyzje ZUS - odnotowuje "Gazeta Wyborcza".