Został nieboszczykiem przez plotkę
Od kilku dni po Częstochowie krąży sensacyjna wiadomość. Plotka niesie, że znany biznesmen miał popełnić samobójstwo. Tymczasem Krzysztof Stacherczak żyje i ma się całkiem dobrze. Zorganizował cztery koncerty. Ostatni na początku grudnia z gitarzystą i wokalistą Tymonem Tymańskim. Planuje kolejne.
10.12.2003 08:45
- Stacherczak popełnił samobójstwo. Jeszcze nie wiadomo w jaki sposób - przysyłali mi wczoraj "esemesy" znajomi. - Wiem to z dobrego źródła - tłumaczyli inni. - Może wystraszył się procesu i nie wytrzymał. To straszna tragedia.
Od paru dni taką właśnie informacją żyje całe miasto. Plotkę można usłyszeć w pubie, w sklepie, a nawet u wróżki. Sensacja dotarła również do adwokatów biorących udział w procesie przeciwko Krzysztofowi Stacherczakowi, który toczy się przed Sądem Rejonowym. Katowicka prokuratura postawiła mu kilka zarzutów.
- To już słyszałam w ubiegłym tygodniu, ale Stacherczaka widziałam na sprawie w sądzie, więc żyje - tłumaczyła jedna z prawniczek.
W prokuraturze plotkę zdementowano od razu. Podobnie było na policji. - Nic nie wiem, żeby doszło do takiego zamachu samobójczego - poinformował Romuald Basiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej.
Dziennikarze kiwali głowami śmiejąc się z taniej sensacji, ale na wszelki wypadek doradzali sprawdzenie aktu zgonu w Urzędzie Stanu Cywilnego. - Taka informacja objęta jest tajemnicą - mówi Tomasz Kucharski, z biura prasowego UM.
Tymczasem biznesmen zdążył zorganizować cztery koncerty. Ostatni odbył się 5 grudnia w Sfinksie. Swoje zdjęcia zamieścił nawet na stronie internetowej jednego z domów handlowych (www. Schott. com. pl).
- Już kilka razy słyszałem plotkę o swoim samobójstwie. Wokół mnie dzieje się wiele dziwnych spraw. Ktoś wsadził mnie do więzienia, a czuję się niewinny - skwitował Krzysztof Stacherczak. Na koniec dodał: - Zapraszam wszystkich na następny koncert 9 stycznia.
Beata Marciniak