Zmarł podczas kradzieży
Złodziej złomu, próbujący wywieźć z placu
przy stargardzkim kościele Miłosierdzia Bożego giętarkę do
zginania prętów, zmarł na atak serca. Przed śmiercią mężczyzny
proboszcz parafii udzielił mu jeszcze rozgrzeszenia i namaszczenia
- informuje "Kurier Szczeciński".
Czterech mężczyzn wjechało "żukiem" na przykościelny plac i próbowało ukraść maszynę. Złodziei zauważył kościelny i natychmiast wezwał księdza proboszcza. "Podchodząc do samochodu zauważyłem, że leży przy nim jakiś człowiek" - opowiada ks. Zygmunt Zawistowski, proboszcz stargardzkiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego. "Pozostali mężczyźni, rozpoznając swojego kolegę, zdziwili się i próbowali go podnieść. Zabroniłem im, bo człowiek ten już umierał. Zdążyłem mu jeszcze udzielić rozgrzeszenia i namaściłem go świętymi olejami" - cytuje księdza gazeta.
Wezwani lekarze pogotowia stwierdzili zgon mężczyzny i zawieźli go do kostnicy cmentarnej. Proboszcz nie zgłaszał kradzieży policji - podaje "Kurier Szczeciński". (PAP)