Złotodajne oczko
Dla wielu ludzi zarówno w Polsce, jak i na świecie Zakopane to wspaniałe miejsce, do którego warto powrócić. Dlatego też wielu turystów przechadzających się po zakopiańskich Krupówkach wrzuca drobne pieniążki do oczka wodnego. Nikt jeszcze nie sprawdził, na ile krupówkowy potok faktycznie jest magiczny. Pewne natomiast jest, że w zupełnie rzeczywisty sposób znikają wrzucone tam monety. Rybakami łowiącymi swoje szczęście okazują się... lokalni amatorzy tanich trunków.
10.08.2007 | aktual.: 10.08.2007 09:56
Niczym di Trevi
Codziennie w sezonie letnim zakopiańskie Krupówki przemierzają tysiące turystów. Niektórzy odwiedzają stolicę polski Tatr regularnie. Są jednak i tacy, którzy pierwszy raz doświadczyli takiej bliskości góralszczyzny i gór. Wszyscy jednak zgodnym chórem oświadczają, że Zakopane jest wspaniałe i każdy powinien je odwiedzić. Aby zwiększyć swoje szanse na powrót pod Giewont, wielu turystów wrzuca monety do oczka wodnego na Krupówkach z nadzieją, że ich życzenia się spełnią. – Nie wiem, czy jest to magiczny potok, czy nie – śmieje się Paweł Mikowiec, turysta z Poznania, który wraz z rodziną wybrał na spędzenie urlopu właśnie Zakopane. – Zobaczyliśmy, że wiele osób wrzuca pieniążki, więc i my tak zrobiliśmy. Na dnie przepływającego przez oczko wodne strumyka bez problemu zauważyć można srebrne i złote monety.
– To zupełnie jak fontanna di Trevi w Rzymie. Turyści wierzą, że jeżeli pozostawią tam mały fragment swojego portfela, wówczas powrócą do wiecznego miasta. Być może podobnie jest i z zakopiańskim oczkiem – zastanawia się Marta, turystka z Krakowa. Tak czy siak, niemal codziennie siedząc przy oczku wodnym można usłyszeć dźwięk lądujących w wodnej otchłani monet.
Lokalni rybacy
Zapewne nie wszystkim pomyślane życzenia w czasie wrzucenia monet do potoku spełniają się. Nie ma się co dziwić. Może się bowiem zdarzyć, że ich pieniążek nie spoczywa już na dnie potoku, ale w kieszeni jakiegoś handlowca. Okazuje się bowiem, że oczko wodne zasila gardła i żołądki lokalnych amatorów tanich trunków. Kilka dni temu przebywający na Krupówkach turyści mogli zaobserwować mężczyznę, który brodził w wodzie po kolana i wyławiał zatopione monety. Jak można było zauważyć, ów pan nie był raczej biznesmenem. – Pewnie zbierał na jedzenie czy piwo. Albo jakieś tanie wino– domyśla się Paweł Mikowiec.
O zaistniałej sytuacji nie wiedzieli zakopiańscy strażnicy miejscy. – Do tej pory nie docierały do nas takie informacje – mówi Wiesław Lenard, komendant straży miejskiej. – Do oczka wodnego nie wolno wchodzić nikomu. Nawet turystom, którzy chcą zrobić sobie zdjęcie. Okazuje się więc, że w urokliwym oczku wodnym na Krupówkach swojego szczęścia szukają nie tylko turyści, ale i spragnieni menele.
Łukasz Bobek