Zlecenie śmierci
Według prokuratorów z Lublina Tomasz G.,
dealer mercedesa z podbydgoskiej Brzozy, w styczniu 2000 r.
zlecił zamordowanie dyrektora PZU - pisze "Gazeta Pomorska".
Piotr Karpowicz, dyrektor Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka bydgoskiego oddziału, 18 stycznia 2000 r. po godz. 17.00 wyszedł z budynku PZU przy ul. Wojska Polskiego w Bydgoszczy. Udał się w stronę parkingu, do swego opla corsy. Wtedy to podszedł do niego młody mężczyzna. Wyjął pistolet gazowy przerobiony na broń ostrą i strzelił.
Ranny 40-letni Karpowicz bronił się, ale napastnik strzelił jeszcze raz, w głowę. Potem zniknął między pobliskimi blokami. Dyrektor zmarł kilka godzin później w szpitalu. Bydgoska prokuratura nie znalazła sprawcy i po roku umorzyła śledztwo. Motywy zbrodni pozostały nieznane.
W kwietniu 2002 r. policjanci z bydgoskiego Centralnego Biura Śledczego uzyskali pierwsze sygnały o zabójcy i jego zleceniodawcy. Rok później Prokuratura Krajowa przekazała śledztwo do Lublina. "Wspólnie z waszym CBŚ doprowadziliśmy do finału" - mówi lubelski prokurator Robert Bednarczyk, który od dwóch lat zajmuje się rozpracowywaniem bydgoskiego świata przestępczego.
Jeden ze skruszonych gangsterów sypnął, że do dyrektora PZU strzelał niejaki Adam S., pseudonim "Smoła", a zleceniodawcą był Tomasz G., znany dealer mercedesa z podbydgoskiej Brzozy.
Dyrektor PZU zginął, bo był nieprzekupny. Według śledczych dealer domagał się wypłacenia wysokich odszkodowań za dwa rozbite mercedesy. Karpowicz, który kilka tygodni wcześniej awansował z naczelnika wydziału na dyrektora centrum, zakwestionował wypłaty - po 100 tys. zł za każde auto. Wtedy to dealer miał zlecić zabójstwo. Miał przeznaczyć na ten cel 50 tys. dolarów. Zabójcy nigdy nie spotkał. (jask)
Więcej: rel="nofollow">Zlecenie śmierciZlecenie śmierci