Źle zrozumiany Miller
Ze złego zrozumienia intencji polskiego premiera wynikło, zdaniem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marka Siwca, zamieszanie po wystosowaniu przez Leszka Millera propozycji spotkania w Warszawie przedstawicieli ukraińskich władz i opozycji i odrzuceniu tej propozycji przez ukraińskiego prezydenta Leonida Kuczmę.
09.10.2002 | aktual.: 09.10.2002 09:42
Polska propozycja nie polega na tym, żeby spotkać zwaśnione strony, ale by spotkać elitę ukaraińską - reprezentowaną przez władzę i opozycję z wybitnymi liderami Europy, po to, by zrozumieli oni ukraiński sposób myślenia - powiedział w rozmowie telefonicznej z radiowmi "Sygnałami Dnia" Marek Siwiec.
16 października w Warszawie ma odbyć się międzynarodowa konferencja na temat miejsca Ukrainy w Europie po rozszerzeniu NATO i Unii Europejskiej z udziałem szefa unijnej dyplomacji Javiera Solany oraz premiera Szwecji Goerana Perssona. W ubiegły piątek we Lwowie premier Leszek Miller zaproponował, by przy okazji tej konferencji umożliwić spotkanie władz ukraińskich z opozycją, co dziennikarze nazwali "okrągłym stołem".
We wtorek prezydent Ukrainy najpierw odrzucił tę propozycję. Na konferencji prasowej w Kijowie mówił, że przypomina to próbę ingerencji w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Potem jednak, w rozmowie telefonicznej z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, tłumaczył, że nie może przyjechać do Polski osobiście, w związku z wizytą prezydenta Iranu na Ukrainie, ale zastąpi go w Warszawie szef prezydenckiej administracji, Wiktor Medwedczuk.
Marek Siwiec uważa, że sam fakt nie pojawienia się prezydenta Kuczmy w Warszawie nie oznacza, że ją odrzuca. Dodał, że trudno obwiniać prezydenta Kuczmę, że organizowana w trybie szybkim konferencja odbędzie się bez jego udziału.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego określił też jako niefortunne użycie słowa "okrągły stół" w stosunku do konferencji. Słowo to w naszym polskim kontekście jest wynalazkiem jak pozbawia się urzędującą władzę władzy. Na Ukrainie prezydent wybrany w wyborach demokratycznych - obojętnie czy się innym podobają te wybory czy nie - nie może być porównywany z pozycją, którą zajmował pierwszy sekretarz komunistycznej partii w Polsce - powiedział Marek Siwiec.(ck)