Żerują na współczuciu
Inwencja młodych manipulantów nie zna granic. Przekonała się o tym pani Elżbieta Jochymczyk z Katowic, która chcąc pomóc „studentom wolontariuszom” z Warszawy, wsparła ich kwotą kilkudziesięciu złotych. Podobnie postąpili jej sąsiedzi. „Studenci” potrafili tak zakręcić całym blokiem, że mieszkańcy prześcigali się wzajemnie, kto da więcej. – Do tej pory się sobie dziwię. Przecież wszystko to było grubymi nićmi szyte, a ja się dałam nabrać. Niech to będzie przestrogą dla innych – wspomina pani Elżbieta.
20.07.2004 | aktual.: 20.07.2004 08:26
A było tak. Kilka dni temu do jej drzwi zastukała młoda, rezolutna dziewczyna. Przedstawiła się jako studentka Uniwersytetu Warszawskiego i poprosiła o poświęcenie jej kilku chwil. – Jak większość osób w bloku mam alergię na akwizytorów, ale ona sprawiała wrażenie bardzo sympatycznej. Pokazała mi nawet legitymację studencką – opowiada katowiczanka, która uległa i zgodziła się na rozmowę. W jej trakcie okazało się, że młoda dziewczyna studiuje psychologię, a wakacje wspaniałomyślnie poświęciła na pomoc dzieciom.
– Powiedziała, że zbiera na wyjazd wakacyjny dla najmłodszych niepełnosprawnych. Nasłuchałam się, jakie są wspaniałe i jak bardzo liczą na moją pomoc, no i chwyciło mnie za serce – wspomina pani Elżbieta. Nasza Czytelniczka dowiedziała się także, że zbiórka jest elementem programu studiów i jest konieczna do zaliczenia jednego z przedmiotów. Dziewczyna wytłumaczyła, że za każda osobę, która wesprze akcję, dostaje jeden punkt. Aby zaliczyć przedmiot, takich punktów musi zdobyć dwieście. W zamian za swoją wspaniałomyślność pani Elżbieta miała również otrzymać płytę CD mało znanego zespołu.
– Przyznam szczerze, że mnie przekonała – dodaje.
Maciej Leśnik