Zdrojewski: nie będę negocjatorem ws. Camerimage
We wtorek Marek Żydowicz, prezes spółki Camerimage Łódź Center i Tomasz Kacprzak, przewodniczący Rady Miasta Łodzi, spotkali się w Warszawie z Bogdanem Zdrojewskim, ministrem kultury. Zdrojewski zapewniał podczas spotkania, że nie chce być negocjatorem w sprawie łódzkiego centrum.
13.01.2010 | aktual.: 13.01.2010 12:39
Minister potwierdził to, co oznajmił we wcześniej wydanym oświadczeniu, że środki z rezerw funduszy unijnych rozdysponuje na początku 2011 roku, i że projekty, które będą rozpatrywane, muszą posiadać pozwolenie na budowę. Zdrojewski podkreślił, że nie jest ani arbitrem ani negocjatorem w łódzkim sporze.
Obaj przedstawiciele Łodzi, mimo że uczestniczyli w tej samej rozmowie, usłyszeli jednak co innego.
- Pan Żydowicz sam potwierdził, że 30 grudnia, kiedy odbywały się dwie sesje rady miejskiej, zwyczajna i nadzwyczajna, doskonale wiedział, że konkursu w 2010 roku nie będzie. Myślę, że prezydent Tomaszewski też to wiedział - relacjonuje spotkanie Kacprzak. - A na grudniowej sesji prezydent Tomaszewski zapewniał radnych, że wkrótce zostanie ogłoszony konkurs.
- Jestem bardzo zadowolony, że minister potwierdził, iż planowany był nabór wniosków na rezerwy ze środków unijnych na przełomie stycznia i lutego 2010 roku - powiedział zaś Marek Żydowicz. - Spodziewam się od radnego Kacprzaka, który twierdził, że okłamywaliśmy łodzian, przeprosin prezydenta i mnie.
Szef festiwalu Plus Camerimage twierdzi, że jest jeszcze szansa na złożenie wniosku i otrzymanie środków na Centrum Festiwalowo-Kongresowe.
- Trzeba odłożyć na bok wszelkie swary i konflikty i mniej dyskutować na ten temat, a więcej działać. Podpisać umowę na projekt z Frankiem Gehrym, aby na początku 2011 roku być gotowym. Żeby uzyskać dotację, wystarczą projekt i pozwolenie na budowę - kontynuuje Żydowicz.
Jego zdaniem, równolegle z projektem budowlanym, na pewnym etapie jego zaawansowania, powinny być prowadzone prace nad projektami wykonawczymi, aby zakończenie przetargu i rozpoczęcie budowy miało miejsce w drugiej połowie przyszłego roku.
- Pieniądze, które ewentualnie zostaną uwolnione na dodatkowe inwestycje, mogą być przeznaczone na projekty już zaawansowane. Muszą mieć pozwolenie na budowę, co więcej, minister powiedział, że powinny zostać na początku przyszłego roku rozpoczęte prace budowlane. Cała inwestycja musi się zakończyć w 2013 roku - wylicza przewodniczący rady miejskiej.
Zdaniem Kacprzaka, o ile o rok wydłuży się okres składania wniosków, o tyle o rok skróci się okres wykonania całej inwestycji.
- Mamy niewielkie szanse, by na początku 2011 roku wbić pierwszą łopatę. Trzeba byłoby do tego czasu zrobić przetarg na wykonawcę inwestycji - przyznaje radny.
We worek rano, przed wyjazdem na spotkanie z ministrem, Marek Żydowicz ogłosił, że zawiesza strajk okupacyjny na czas środowej sesji rady miasta. Decyzja ta ma, jego zdaniem, potwierdzać apolityczność projektu oraz nadzieje na kompromis.
List do Marka Żydowicza napisał Frank Gehry, architekt, który stworzył koncepcję architektoniczną Centrum Festiwalowo-Kongresowego, a teraz miałby zaprojektować ten obiekt dla Łodzi za 45 mln zł.
Światowej sławy architekt odnosi się (całość listu na stronie internetowej www.strajk-okupacyjny.pl)
do zarzutów, wyrażanych m.in. przez Krzysztofa Jacuńskiego, byłego współpracownika Camerimage Łodź Center, że firma Gehry'ego przeżywa "ciężki okres utraty klientów i zwolnień swoich pracowników".
"Przykro mi słyszeć, iż uważa się, że podjąłem się tego zlecenia, ponieważ potrzebowałem pracy. Nie potrzebuję pracy ani nie to było powodem, dla którego się tej pracy podjąłem. Tak naprawdę, średnio odrzucam około 5 projektów tygodniowo i robię to konsekwentnie przez całą swoją karierę. Jeśli pamiętasz, 2 lata temu Wam też odmówiłem, ponieważ nie podobał mi się Wasz partner biznesowy, który wg mnie nie miał w sercu właściwego nastawienia do projektu. Wróciłeś do mnie z nowym zespołem i wspaniałym pomysłem. Podoba mi się Twój duch i pasja dotycząca Festiwalu i jestem prawdziwie podekscytowany biorąc udział w czymś tak niezwykłym. Z Łodzią łączą mnie koneksje rodzinne i dlatego mam też emocjonalny stosunek do tego miejsca. Zraża mnie natomiast, że ludzie poddają w wątpliwość moje zasady i intencje. Jeśli mnie nie chcą, odejdę i nigdy więcej nie będę im zawracał głowy. Bardzo ciężko pracuję nad moimi projektami, ale nie chcę się wysilać dla tych, którzy, jak widać, mnie nie chcą" - pisze Gehry.