Zaskoczeni przez hossę
Na warszawskiej giełdzie mamy najbardziej bycze lato w historii. Ceny akcji rosną w zawrotnym tempie. Na rynek wlewa się szerokim strumieniem kapitał z krajowych i zagranicznych funduszy inwestycyjnych - pisze w "GW" Tomasz Prusek.
02.09.2003 | aktual.: 02.09.2003 07:15
Zaskoczyło to nasze spółki i skarb państwa, którzy przypominają drogowców znokautowanych przez zimę. W efekcie akcje, owszem, można kupić, ale wyłącznie na giełdzie - stwierdza komentator dziennika.
Podkreśla on, że na rynku nowych ofert publicznych panuje posucha i niewiele się polepszy, bo prospektów emisyjnych jest jak na lekarstwo. Zaspali menedżerowie prywatnych spółek, którzy - gdy gospodarka odzyskuje wigor - powinni spać z nowymi emisjami pod poduszką.
Zaniechanie prywatyzacji wielkich firm, będące skutkiem kalkulacji politycznych i karuzeli zmian na stanowisku szefa resortu, srogo zemściło się na Ministerstwie Skarbu. Jedyne, co może teraz poważnego zaoferować inwestorom spragnionym akcji, to obietnice sprzedania w tym roku reszty papierów TP SA i dostarczenie na parkiet w 2004 r. PKO BP, Południowego Koncernu Energetycznego czy PGNiG.
Inwestorzy, nie mając wyboru, windują ceny akcji już notowanych, a taka spekulacyjna - bańka łatwo pęka - ostrzega Tomasz Prusek.