Zamordował żonę i dziecko?
Wczoraj poznańska prokuratura postawiła zarzut podwójnego zabójstwa Tomaszowi M., mężowi 21-letniej Ani i ojcu dwuletniego Mikołaja. Tomasz M. usłyszał to w szpitalnym łóżku podczas wczorajszego przesłuchania.
Do poniedziałku lekarze nie zgadzali się na przesłuchanie Tomasza M., który wraca do zdrowia na oddziale chirurgii urazowej szpitala przy ulicy Szwajcarskiej. Do przesłuchania doszło wczoraj w godzinach popołudniowych. Intensywne śledztwo prowadzone od czwartkowego wieczoru pozwoliło na zgromadzenie licznych dowodów. – Na tyle silnych, że prokurator zdecydował się postawić zarzut podwójnego zabójstwa dokonanego ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to dożywocie – poinformował Mirosław Adamski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Czytali jak w książce
Masakrę na osiedlu Orła Białego odkrył w czwartek około godziny 19.00 brat Ani, który razem z rodzicami również mieszkał w tym mieszkaniu. Drzwi otworzył swoim kluczem. Później okazało się, że nie nosiły żadnych śladów włamania. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, zastali przerażający widok. W jednym pokoju w kałużach krwi znaleźli martwą Anię i ciężko rannych jej syna Mikołaja i męża Tomasza. Cała trójka leżała w pokoju, w którym na co dzień mieszkali. – Jeden zespół medyczny jeszcze przez dwie godziny próbował ratować dziecko, drugi odwiózł ojca do szpitala – opowiada Andrzej Borowiak, rzecznik KMP w Poznaniu.
Stan Tomasza już w nocy po operacji lekarze określili jako stabilny. Jednak silne leki, które mu podano uniemożliwiły natychmiastowe przesłuchanie. W piątek rannego zbadali jedynie biegli sądowi. Miał kilkanaście ran od noża, ale tylko jedna była stosunkowo groźna. Biegli stwierdzili też, że mógł się ranić sam. Tego samego dnia przeprowadzono sekcję zwłok Ani, a w poniedziałek Mikołaja. Matka otrzymała kilkadziesiąt ciosów nożem, dziecko nieco mniej. Analiza licznych śladów na miejscu zbrodni, które od czwartku badali biegli pozwoliła prokuratorowi postawić zarzuty Tomaszowi M.
Kwiaty pod klatką
Na Osiedlu Orła Białego wszyscy są zszokowani. Powtarzają jak zaklęcie słowa, że to była taka miła i porządna rodzina. Przed klatką, w której mieszkali zamordowani, pojawiły się kwiaty i znicze. My spotykamy tam młodą dziewczynę, która odpala kolejną lampkę. Anię znała od dziecka, ale jest też przyjaciółką jej kuzynki. Potwierdza, że Ania miała kłopoty z mężem, nie zawsze potrafiła o tym rozmawiać nawet z najbliższymi. – Była nawet bita – mówi dziewczyna. W toku śledztwa wychodzą na jaw kolejne tajemnice. Prokuratura przyznała wczoraj, że jednak są świadkowie, którzy w czwartek po południu słyszeli odgłosy awantury dochodzącej z mieszkania Ani i Tomasza M. Prokuratura nie ujawniła wczoraj czy przesłuchiwany przyznał się do winy. Nie zdradziła także motywu morderstwa. Dzisiaj podejrzanego przesłucha sąd.
Piotr Krysa