Zamach w Jerozolimie
Co najmniej 7 osób zginęło, a około 40 zostało rannych - z tego część ciężko - w samobójczym zamachu bombowym przeprowadzonym późnym wieczorem u wejścia do kawiarni "Hillel" w dzielnicy Bakaa w śródmieściu zachodniej, żydowskiej części Jerozolimy. Był to drugi krwawy zamach tego dnia w Izraelu.
Do przeprowadzenia tego zamachu, a także wcześniejszego o sześć godzin zamachu w Tel Awiwie, w którym zginęło osiem osób, przyznało się w oświadczeniu przekazanym arabskiej telewizji Al-Dżazira tzw. wojskowe skrzydło palestyńskiej organizacji Hamas.
Naoczni świadkowie twierdzą, że zamach w zatłoczonej kawiarni jerozolimskiej przeprowadzony był według stosowanego już poprzednio scenariusza. Zamachowiec próbował wedrzeć się do środka, ale przeszkodził mu jeden z dwóch strażników. Wówczas kamikadze odpalił u wejścia do lokalu ukryty na ciele materiał wybuchowy.
Dwa wtorkowe zamachy samobójcze nastąpiły po wielodniowej serii ataków izraelskich na czołowych działaczy Hamasu, w tym duchowego przywódcę Hamasu szejka Jassina. We wtorkowym oświadczeniu dla Al-Dżaziry Hamas zapowiedział dalsze zamachy w Izraelu. "Nadszedł zapowiedziany czas zapłaty" - stwierdzono w oświadczeniu.
Z kolei w wywiadzie dla telewizji Sky News rzecznik Hamasu Abdel Asis Rantisi powiedział, że zamach w Tel Awiwie "był bezpośrednią odpowiedzią na izraelskie zbrodnie".
Reprezentujący urząd premiera Izraela Ariela Szarona David Baker, podkreślił z kolei, iż "palestyńscy terroryści w ciągu jednego wieczoru dwukrotnie zaatakowali niewinnych ludzi. Władze palestyńskie nie czynią absolutnie nic, by zniszczyć terrorystyczną infrastrukturę" - oświadczył.
Dwa wtorkowe zamachy niewątpliwie utrudnią próby powrócenia do procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie i reaktywowania "mapy drogowej". Tego samego dnia w potyczce w mieście Hebron na należącym do Autonomii Palestyńskiej, ale kontrolowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu Jordanu zginęło 4 Palestyńczyków, w tym 13- letni chłopiec.