Zamach na Bogdana Pęka?
Poseł do Parlamentu Europejskiego Bogdan Pęk
podejrzewa, że doszło do zamachu na jego życie. Ktoś odkręcił
śruby w kołach mojego samochodu - powiedział Pęk podczas
konferencji prasowej w Krakowie.
Eurodeputowany mówił dziennikarzom, że w ubiegłą sobotę, kiedy podróżował z córką, synem i synową na rodzinne uroczystości do Rzeszowa, spadło przednie koło jego samochodu po stronie kierowcy. Stało się to w miejscowości Łopoń koło Wojnicza (Małopolska), kiedy Pęk zaniepokojony dziwnym zachowanie samochodu na drodze skręcił na stację benzynową.
Na szczęście koło spadło przy małej prędkości, nie większej niż 10 km na godzinę, bo zjechaliśmy na stację. Nie doszło do wypadku i nikt nie ucierpiał. Ale gdyby stało się to na drodze, przy większej prędkości, samochód by dachował. Uzmysłowiłem sobie, że gdyby koło odpadło 200 metrów wcześniej, to prawdopodobnie z cała rodziną pojechalibyśmy na łono Abrahama - mówił Bogdan Pęk.
Dodał, że jak się później okazało, śruby były poluzowane także w tylnym, lewym kole, tak że można je było odkręcić palcem. W pozostałych kołach - po prawej stronie - poluzowane były specjalne śruby zabezpieczające przed kradzieżą.
Pęk przyznał, że dzień lub dwa przed podróżą przekładał koła u mechanika. Robię to w tym warsztacie od lat i nie przypuszczam, żeby popełniono błąd. Zresztą po zmianie kół jeździłem kilkadziesiąt kilometrów po mieście i nie zauważyłem niczego niepokojącego - dodał.
Do teorii o zamachu skłaniają Bogdana Pęka także inne wydarzenia z ostatnich tygodni: w krakowskiej przychodni zaginęła jego karta zdrowia, a w hotelu w Brukseli skradziono podręczną torbę, w której miał dokumenty z adresami, klucze do domu, klucz do samochodu i do sejfu z bronią.
Torba została skradziona zza stosu walizek i akurat ta, a nie żadna inna. Oglądaliśmy na zarejestrowanym przez hotelową kamerę moment kradzieży. Ale policja belgijska twierdzi, że nie jest w stanie odtworzyć twarzy sprawcy w sposób na tyle ostry, by możliwe było wykonanie portretu tego człowieka. Odmówili także wydania kasety w celu obróbki przez polskich ekspertów - mówił Pęk.
Eurodeputowany nie wie kto i dlaczego miałby chcieć jego śmierci. W ostatnim czasie nikt mi nie groził. Nie mam żadnym podejrzeń. Nie chcę nikogo skrzywdzić, wolę być ostrożny, ale sytuacja jest bardzo dziwna - mówił dziennikarzom. Nie zwróciłem się do policji o ochronę - dodał.
Bogdan Pęk mandat eurodeputowanego zdobył startując w okręgu małopolsko-świętokrzyskim z listy LPR. Uzyskał największą liczbę głosów w okręgu - 105 tysięcy 417.