Zagubiony autobus
Nietypową przygodę przeżyli pasażerowie nocnego autobusu linii 241. Kierowca, który nie znał trasy, kilkanaście minut kluczył uliczkami Pawłowic, aż w końcu zdezorientowany... stanął w szczerym polu, bo nagle skończyła się asfaltowa droga.
Autobus wyjechał w nocy z czwartku na piątek z dworca PKS, przez Pawłowice, w kierunku Osiedla Sobieskiego. Podróżowało w nim około 10 osób.
Pierwszy sygnał o tym, że może to być nietypowa podróż, pasażerowie dostali od kierowcy już na ul. Bora- Komorowskiego, przy Polarze.
- Przepraszam, czy ktoś zna trasę, bo pierwszy raz tędy jadę - krzyknął wychodząc ze swojej kabiny.
Ktoś wybuchnął śmiechem, ktoś inny wzruszył ramionami i rzucił coś na odczepkę. I to był błąd. Kierowcy udało się jeszcze dojechać do ul. Starodębowej. Następnie siedzącego najbliżej mężczyznę zapytał, gdzie powinien skręcić na ul. Pawłowicką, ale gdy ten wysiadł, kierowca całkowicie się zgubił. Zamiast wracać w stronę Zakrzowa, nagle - na jednym ze skrzyżowań - wjechał w osiedle domków jednorodzinnych.
Nie wszyscy zauważyli, że jadą w nieznanym kierunku.
- Co robisz - krzyknął jeden z pasażerów, który do tej pory spał i właśnie się obudził. Ale było już za późno. Droga właśnie się skończyła i autobus utknął w polu. A dookoła ciemna noc.
I wtedy zaczęły się manewry. Aby wrócić, kierowca musiał pokonać kilkaset metrów na wąskiej drodze na wstecznym biegu. Trwało to dłuższą chwilę, jednak udało się. Potem, wspólnymi siłami, rozbawieni całą sytuacją pasażerowie wskazali kierowcy właściwą drogę i autobus dojechał na pętlę.
- Każdy kierowca i motorniczy, zanim zacznie jeździć, jest egzaminowany z topografii miasta. I oczywiście każdy powinien znać trasę, na którą wyrusza - mówi Janusz Rajces, rzecznik wrocławskiego MPK, przepraszając pasażerów za nocną przygodę.
Przypomina sobie też, jak przed laty, podczas remontu ul. Grabiszyńskiej, motorniczy zamiast pojechać objazdem skręcił jednak w tę ulicę i.. zgłosił przez radio dyspozytorowi, że nie może jechać dalej, bo skończyły się tory. Inny pojechał na trasę, gdzie remontowano akurat sieć trakcyjną i narzekał, że nie ma prądu.
- Zrobimy wszystko, żeby takie sytuacje więcej się nie powtarzały. Ale proszę o wyrozumiałość: każdy jest tylko człowiekiem i robi coś po raz pierwszy. Także kierowca -tłumaczy Janusz Rajces.
Krzysztof Kamiński