Zaginął 8-letni Mateusz
Mateusz, 8-letni syn Barbary Domaradzkiej z
Rybnika wyszedł w poniedziałek po południu na sanki i od tamtej
pory wszelki słuch po nim zaginął - alarmuje "Dziennik Zachodni".
Policja nie może ustalić, czy chłopiec dotarł na pobliską "deptę" - popularną górkę, położoną w dzielnicy Piaski. Matka najpierw na własną rękę z rodziną i sąsiadami szukała syna, ale wieczorem powiadomiła policję. Przez całą noc przeczesano dzielnicę, leśne zagajniki i okolice pobliskich stawów.
- Niestety nie natrafiliśmy na ślad dziecka. Cały czas prowadzimy intensywne poszukiwania, nie wykluczamy żadnej hipotezy - przyznaje nadkomisarz Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.
- Już nie mam siły, to przecież mały chłopiec. Nie wierzę, że uciekł, ktoś musiał go zabrać - płacze matka chłopca. Do trzeciej nad ranem brała udział w poszukiwaniach i wołała syna. Potem wróciła do domu, ale nie zmrużyła oka nawet na sekundę.
Około stu funkcjonariuszy policji, państwowej i ochotniczej straży pożarnej, straży miejskiej sprawdzało wczoraj rejon zaginięcia. Policjanci skontaktowali się z krewnymi oraz kolegami zaginionego.
- Jeśli ktoś go porwał, błagam, oddajcie mi synka! Nie róbcie mu krzywdy! Ja tego nie wytrzymam, oddam każde pieniądze- płacze 42- letnia Barbara Domaradzka. (PAP)