Zachęta dla Białorusinów
Aleksander Łukaszenko jest dziś skłonny do jak najbliższej współpracy z Władimirem Putinem. Dał temu wyraz wczoraj w Moskwie. Niewątpliwie zaniepokoiła go sekretarz stanu USA Condoleezza Rice, która dzień wcześniej wezwała do demokratycznych zmian na Białorusi - pisze "Rzeczpospolita".
23.04.2005 | aktual.: 23.04.2005 08:03
Zdaniem komentatora dziennika Jerzego Haszczyńskiego, pozornie na Łukaszence ostre stanowisko USA nie zrobiło wielkiego wrażenia. Wyrażanie oburzenia zostawił podległym mu politykom. Padły oskarżenia o próbę obalenia legalnie wybranej władzy.
Ale białoruski dyktator nie może nie dostrzegać, że tendencje prozachodnie są coraz silniejsze w państwach postradzieckich. Gdy on w Moskwie składał podziękowania Putinowi za wsparcie, w mołdawskim Kiszyniowie umacniali współpracę prezydenci z krajów również postradzieckich, ale uniezależniających się od Kremla. Byli tam i przywódcy Ukrainy i Gruzji, których do władzy wyniosły rewolucje - podkreśla komentator "Rz".
Według niego, rewolucja jest możliwa również na Białorusi. Łukaszenko chce jej zapobiec dzięki współpracy z Putinem. Jednak prezydent Rosji nie może mu wiele zagwarantować. Zachód nie słucha już z wyrozumiałością jego poglądów na temat obszaru byłego ZSRR. Na dodatek, przywódcy Ukrainy i Kirgizji, którzy szukali ostatnio wsparcia u Putina, już nie rządzą. To przestroga dla Łukaszenki. I zachęta dla białoruskiej opozycji. (PAP)