Zabytek się sypie
Kilka dni temu runęła część klasztornego muru
w Alwerni (pow. chrzanowski). Kamienie potoczyły się po stromym
zboczu, aż do znajdujących się w dole domów. Zakonnicy nie mają
pieniędzy na zabezpieczenie zabytkowego obiektu i nie wiadomo, kto
mógłby im pomóc, alarmuje "Gazeta Krakowska".
06.05.2006 | aktual.: 06.05.2006 00:15
Zarówno budynek klasztoru, jak i otaczający go mur są pod opieką konserwatora zabytków. Pochodzą z XVII i XVIII wieku. - Tak naprawdę możemy tylko zabezpieczać to co zostało, bo dopóki mur sam nie runie, nie wolno nam go zburzyć, mówi ojciec Bartłomiej Mazurkiewicz, gwardian klasztoru w Alwerni.
Jakiekolwiek prace przy murze z kamienia utrudnia fakt, że praktycznie zaraz za nim zaczyna się strome zbocze. Nie ma więc nawet jak do niego dojechać. Dlatego rozpoczęto budowę drogi, która to umożliwi. Robią to parafianie, którzy udostępniają ciężki sprzęt.
Na dziś potrzebowałbym około 50 tys. zł na drogę. Obiecałem tym, którzy pomagają, że jak tylko będą pieniądze, to oddam chociażby za paliwo- zapewnia ojciec gwardian.
Nie zanosi się na to, żeby miało to nastąpić szybko, ponieważ praktycznie żaden samorząd nie może przekazać klasztorowi pieniędzy. Jedyna nadzieja to konserwator zabytków oraz starania o pieniądze ministerialne, pisze "Gazeta Krakowska".