Obłęd i polityczne kumoterstwo. Tak najkrócej można scharakteryzować politykę inwestycyjną KGHM w latach rządów Mariana Krzemińskiego. Liczby mówią same za siebie. Jeszcze w roku 1999 łączne zadłużenie miedziowego koncernu w bankach było niemal symboliczne (1,7 mln zł). Już rok później wzrosło dwudziestokrotnie, by pod koniec roku 2001 osiągnąć astronomiczny poziom 2 mld złotych.
Co gorsze - jak podkreśla "Gazeta" - zasadniczą część pożyczek stanowiły kredyty krótkoterminowe. Szybko okazało się, że wielki KGHM nie jest w stanie spłacać rat bankowych, co w historii firmy zdarzyło się po raz pierwszy. Nie było wejścia. Konieczne było rolowanie kredytów, a zatem zaciąganie pożyczek na spłatę długów (tylko w 2002 roku kosztowało to spółkę dodatkowe 50 mln zł).