Z miśka na smoka
Być może dziś rozpocznie się proces o kradzież myśli technicznej. Dwa lata temu gazeta informowała o kulisach zatrzymania Krzysztofa N. i Aleksandra S. – dwóch absolwentów Politechniki, którzy grozili właścicielowi firmy „Niedźwiedź Lock’’.
01.03.2005 | aktual.: 01.03.2005 08:55
Wcześniej Krzysztof N. przypatrywał się pracy zakładu w Luboniu. Wspólnie z kolegą ze studiów, Aleksandrem S. – Rosjaninem, który studiował w Polsce – otworzył firmę z Moskwie i od 1998 r. sprzedawał polskie „miśki’’. Jednak pieć lat później „Niedźwiedź Lock“ zerwał z nimi kontrakt. Okazało się bowiem, że produkują podróbki „miśków’’ w Szamotułach i sprzedają je na rynku rosyjskim jako własny produkt... pod nazwą „Dragon“. Mało tego, 1 kwietnia 2003 r. próbowali szantażować Zygmunta Niedźwiedzia w siedzibie firmy. Okazując zdjęcia jego domu i rodziny, grozili właścicielowi, że jeżeli nie wycofa się się z Rosji, to pożałuje...
Prokuratura oskarżyła Krzysztofa N. i Aleksandra S. o to, że bezprawnymi groźbami usiłowali zmusić Zygmunta Niedźwiedzia w Polsce, a jego pracowników w Rosji, do wycofania lubońskich blokad ze wschodniego rynku. Drugi zarzut – z ustawy o nieuczciwej konkurencji – dotyczy tylko Krzysztofa N. Miał on „poprzez bezprawne wykorzystanie myśli technicznej’’ doprowadzić producenta do szkody rzędu 1,9 mln zł.
Proces miał rozpocząć się w lipcu ubr. przed Sądem Rejonowym w Poznaniu. Nie dotarł jednak Aleksander S. Gdy wreszcie jesienią stanął przed sądem, stwierdził, że nie rozumie... polskiego aktu oskarżenia.
BAS