Z miłości do rumuńskich aut
Komendanci policji z całego kraju nie chcą
awaryjnych rumuńskich radiowozów terenowych ARO, a wielkopolski
komendant Henryk Tusiński domaga się jeszcze jednego takiego
samochodu - czytamy w "Gazecie Poznańskiej".
Rumuńscy policjanci jeżdżą po trudno dostępnych terenach japońskimi suzuki, tymczasem polska policja ma rumuńskie terenówki ARO. Niedawno Komenda Główna Policji kupiła 105 rumuńskich aut za ponad 6,6 mln zł - informuje dziennik.
Policjanci, którzy jeżdżą ARO od kilku miesięcy, skarżą się na awarie. Wycieki z tylnego mostu i zbiornika paliwa, problemy ze sprzęgłem i skrzynią biegów, awarie drzwi i zamka bagażnika - wymienia gazeta. Ponadto ARO są ciasne, trudne w prowadzeniu i bardzo powolne. Do Wielkopolski ARO trafiły dopiero w lipcu (są m.in. w Pile, Nowym Tomyślu, Wolsztynie i Komisariacie Wodnym w Poznaniu).
Według gazety szef wielkopolskiej policji nadinsp. Henryk Tusiński poprosił w KGP o kolejne rumuńskie auta. Komendantowi chodziło o szósty pojazd tej marki, który miało otrzymać nasze województwo - informację potwierdza Jarosław Szemerluk z KWP w Poznaniu.
Zbiorczy raport na temat stanu tych samochodów jest w trakcie opracowywania. W pierwszej kolejności trafi on do rąk zastępcy komendanta głównego Dariusza Nagańskiego, który odpowiada za środki transportu w policji - mówi rzecznik komendanta głównego policji Alicja Hytrek.
Część opinii komendantów (głównie z południowych województw, gdzie są trudniejsze warunki drogowe) jest zdecydowanie negatywna. Stanowisko wielkopolskiego komendanta należy podobno do najbardziej przychylnych w stosunku do ARO - czytamy w "Gazecie Poznańskiej".