Cała sprawa ujrzała światło dzienne po tym jak nieznani mężczyźni zaczęli się z nią kontaktować i składali różne niestosowne propozycje. Zaniepokojona kobieta odnalazła profil, z którego korzystali internauci i wysłała list do Yahoo, w którym opisała całą sprawę. Jednocześnie poprosiła o usunięcie profilu z serwerów Yahoo.
Nie przyniosło to żadnych rezultatów, a jej nagie zdjęcia nadal widniały na stronach portalu. Po reportażu w lokalnej telewizji sprawą zainteresowała się Mary Osako, dyrektor komunikacji Yahoo, która zadzwoniła do pokrzywdzonej kobiety i zapewniła, że jej profil zostanie usunięty. Ale na obietnicach się skończyło.
W uzasadnieniu pozwu prawnik pani Berners wyjaśnił, że podstawą procesu nie są treści zawarte w profilu, ponieważ prawo chroni dostawców usług internetowych przed odpowiedzialnością za treści opublikowane przez jego użytkowników, ale niedotrzymanie obietnicy usunięcia niechcianych profili.
Rzeczniczka prasowa portalu odmówiła jakichkolwiek komentarzy i wyjaśniła, że firma nie komentuje nierozstrzygniętych sporów.
Tomek Orlewicz