Wypadek szybowca - dwie osoby zginęły
Dwie osoby, adept i instruktor, zginęły w
poniedziałek w wypadku szybowca w Suwałkach (Podlaskie). Maszyna
należąca do Aeroklubu Suwalskiego uderzyła o ziemię w czasie
podchodzenia do lądowania, niedaleko lotniska.
Według dyrektora tego aeroklubu Roberta Sudnikowskiego, prawdopodobną przyczyną wypadku była utrata prędkości przy lądowaniu, ale jej ustaleniem zajmą się członkowie Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy jeszcze w poniedziałek spodziewani są w Suwałkach.
"Loty będą zawieszone do czasu sprawdzenia wszystkich elementów wpływających na bezpieczeństwo latania" - dodał Sudnikowski. Według niego, szybowiec był sprawny technicznie.
Jak poinformował rzecznik prasowy podlaskiej policji Jacek Dobrzyński, do wypadku doszło w południe około dwustu metrów od lotniska. Maszyna spadła na nieużytki rolne przy drodze Suwałki- Raczki, kilkadziesiąt metrów od zabudowań. Jak mówią świadkowie, po uderzeniu o ziemię szybowiec przełamał się.
W wypadku zginął 17-letni adept (a nie, jak wcześniej podawała policja, 20-letni) oraz 44-letni instruktor szybowcowy. Według Sudnikowskiego, w suwalskim aeroklubie nie było wcześniej tak tragicznego wypadku.
W opinii Dariusza Wiśniewskiego z Suwałk, pilota szybowcowego z 25-letnim stażem w lataniu, teoretycznie przyczyną wypadku mógł być - jak się wyraził - "niedobór wysokości" przy lądowaniu. "To ma bezpośredni związek z prędkością przy lądowaniu" - dodał Wiśniewski.
Według dyrektora Sudnikowskiego, suwalski Aeroklub dysponował przed wypadkiem sześcioma szybowcami. Organizacja ma pięćdziesięciu członków, z czego czterdziestu latających.