Wypadek czy zabójstwo?
W kwietniu przed klubem "Trip" zginął 22-letni bydgoszczanin Jan G. Wiele wskazuje, że było to bestialskie zabójstwo dokonane przez młodocianych bandytów. Policja, zasłaniając się tajemnicą śledztwa, ogranicza się do sugestii, że mógł to być nieszczęśliwy wypadek.
W poniedziałek 3 maja z Brdy na wysokości kładki w pobliżu ul. Krakowskiej wyłowiono ciało mężczyzny. Denatem okazał się Jan G., którego rodzina poszukiwała od 17 kwietnia. Ostatni raz był widziany przed bydgoskim klubem "Trip" przy ul. Floriana nad Brdą.
W jakich okolicznościach zginął? Z informacji jakie uzyskaliśmy w Komendzie Miejskiej Policji wynika, że w tej sprawie toczy się postępowanie "o nieumyślne spowodowanie śmierci".
Do naszej redakcji nadszedł jednak list od kolegów Jana G., którzy przedstawiają zupełnie inne okoliczności jego śmierci. Twierdzą, że ich przyjaciel padł ofiarą bestialskiego mordu. Reporterom "Expressu" udało się dotrzeć do kilku osób, które wprawdzie nie były bezpośrednimi świadkami zdarzenia, ale opierając się na relacjach bywalców klubu, potwierdzały, że przed Tripem doszło do zabójstwa.
Według tej wersji zdarzeń Jan G. wyszedł z lokalu po godz. 24.00. Przed klubem zauważył kilku młodych mężczyzn bijących nieznaną mu osobę. Jan G. interweniował w jej obronie i wtedy rzuciło się na niego ośmiu bandytów. Powalili go na ziemię i zaczęli kopać. Potem jeden z napastników kilkakrotnie uderzył ofiarę w głowę metalowym koszem na śmieci. Nieprzytomnego Jana G. bandyci wrzucili do Brdy.
Po pewnym czasie, gdy na miejsce przybyła policja, po walce nie było już śladu. Napastnicy zbiegli. Nikt nie poinformował funkcjonariuszy o tym, że do Brdy kogoś wrzucono. Patrol odjechał. Ciało znaleziono po 2 tygodniach.
Ostatecznie o tym, w jakich okolicznościach zginął 22-letni bydgoszczanin mają przesądzić wyniki sekcji zwłok. Prokuratura oczekuje, że rezultaty autopsji będą znane na przełomie maja i czerwca.
- Obecnie toczy się postępowanie w sprawie o nieumyślne spowodowanie śmierci, jednak jeśli pojawią się nowe okoliczności, to kwalifikacja może się zmienić - mówi Jan Bednarek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Policjanci z Komendy Miejskiej Policji zapewniali nas, że nie czekając na ostateczne wyniki sekcji prowadzą dochodzenie mające wyjaśnić okoliczności śmierci Jana G. Jak na razie jednak nie udało się znaleźć dowodów potwierdzających wersję zabójstwa. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że byli przesłuchiwani świadkowie potwierdzający informację o bestialskim morderstwie, jednak potem wycofali te zeznania - najprawdopodobniej w obawie o własne bezpieczeństwo.
tael