Wyleczył raka mózgu, objedzie Australię
Po wyleczeniu raka mózgu Joachim Czerniak w pół roku chce objechać Australię na rowerze
U tego 22-latka zdiagnozowano raka mózgu. Teraz...
U 19-letniego Joachima Czerniaka zdiagnozowano guza mózgu. Gdy obudził się po operacji usunięcia nowotworu, nie mógł ruszać nogami.
- Próbowałem oswoić się z myślą, że przez resztę życia będę oglądał świat z pozycji inwalidzkiego wózka. Pod koniec piątej doby, licząc od operacji, drgnęła mi jedna stopa. Minimalny ruch sprawił, że nadzieja wstąpiła w nasze serca. Nasze, bo cały czas był przy mnie mój tata. Codziennie przychodził do szpitala na 14 godzin - opisuje swoją historię Joachim Czerniak. Po trzech latach intensywnej rehabilitacji, 22-letni dziś Joachim może nie tylko chodzić, ale każdego dnia przejechać na rowerze nawet 100 km.
Kilka miesięcy temu Joachim i jego ojciec - Robert Czerniak, szukali sponsorów, dzięki którym będą mogli zorganizować nietypową rehabilitację - wyprawę do Australii, podczas której zamierzali przejechać na rowerach 10 tys. km.
(mb/wp.pl)
Pierwszy dzień w Australii
Udało się. Joachim i Robert znaleźli sponsora, dzięki któremu od tygodnia są w Australii. W ciągu następnych sześciu miesięcy zamierzają przejechać co najmniej 10 tys. km wzdłuż wybrzeży kontynentu. Jaki dokładnie dystans pokonają? - Wszystko będzie zależało od kondycji Joachima - zaznacza Robert Czerniak.
Intensywny trening przed wyjazdem zaczął się już w lutym tego roku. - Nie chcę popadać w mitomanię, ale przejechaliśmy już 8-10 tys. km. Nie wie dokładnie, bo nasze pierwsze rowery nie miały liczników - mówi Robert Czerniak.
Poza Joachimem i Robertem, w wyprawie biorą udział również rehabilitantka Ewelina Niedźwiadek, która będzie prowadziła ćwiczenia z Joachimem i monitorowała jego stan zdrowia oraz Bartosz Naglewicz, zajmujący się m.in. publikowaniem materiałów z trasy.
Na zdjęciu (od lewej): Ewelina Niedźwiadek, Bartosz Naglewicz, Robert Czerniak, Joachim Czerniak - uczestnicy wyprawy rowerowej.
100 km w jedną dobę
Wyprawa zaczęła się 2 października w Darwin, na północnym wybrzeżu Australii. Jej uczestnicy jadą w stronę wschodniego wybrzeża. Po dotarciu do Melbourne, skierują się na zachód i przejadą wzdłuż południowego brzegu w stronę Perth.
4 października, po dwóch dniach przygotowań, ekipie udało się przejechać 30 km, następnego dnia kolejne 50 km. - Będziemy próbowali pokonywać każdego dnia przemiennie 100 i 60 km. W dni z krótszym dystansem Joachim będzie wykonywał ćwiczenia. Co jakiś czas będziemy robili sobie dzień wolny. Według mnie, jako rehabilitanta i osobistego trenera Joachima, który zajmuje się nim od trzech lat, te dystanse, to nie będzie super wysiłek i katowanie się - mówi Robert Czerniak.
Relacja na żywo
Całe wyposażenie niezbędne do półrocznej podróży, trzeba wieźć na rowerach. O komfortowych warunkach można zapomnieć - niemal wszystkie noce Joachim spędzi w namiocie.
Poza niezbędnym ekwipunkiem, grupa zabrała też ze sobą komputer zasilany baterią słoneczną. Dzięki temu na stronie internetowej na temat podróży, niemal codziennie pojawiają się relacje i nowe zdjęcia.
Można znaleźć m.in. dokładną lokalizację grupy oraz przejechany dystans, a także ciekawostki na temat trasy.
- Podczas sprzątania natrafiliśmy na pierwszego pająka. Był dość duży, bo większy od torebki z herbatą. Robi wrażenie! Przed startem krótka rozgrzewka pod okiem Eweliny i ruszyliśmy w trasę - piszą na stronie uczestnicy wyjazdu.
Rehabilitacja
W ciągu pół roku od operacji, Joachim schudł o 40 kg, przy wzroście 195 cm, ważył 69 kg. Odzyskał pełną sprawność dzięki intensywnej rehabilitacji. Jego prywatnym trenerem był ojciec. - Po wyczerpujących treningach zaczynają się odbudowywać połączenia nerwowe w mięśniach, na tym nam zależy, ale chcemy zrobić to w sposób trwały - wyjaśniał w trakcie przygotowań do wyjazdu Robert Czerniak.
Utrwaleniem efektu rehabilitacji ma być właśnie półroczna trasa po Australii. - Jest jeszcze 12 powikłań, z czego najbardziej dyskomfortową w życiu codziennym jest właśnie spastyczność kończyn dolnych. Jeżeli nie zaczniemy jej leczyć, to za trzy, za pięć lat, Joachim może trafić na wózek, ale wówczas już z tego wózka nigdy nie wstanie. Dlatego chcemy zrobić tę rehabilitację raz, a dobrze - mówił w czerwcu ojciec Joachima.
Przekaz
Objechanie Australii na rowerach ma być też przesłaniem dla innych chorych na raka, aby nie tracili nadziei. Robert zaznacza, że sprawność Joachima udało się przywrócić dzięki ich wspólnemu wysiłkowi. Jak mówi, widział jak inni chorzy i ich rodziny załamywali się, rezygnowali. Dlatego teraz wspólnie z synem chce pokazać, że choroba, nawet tak ciężka jak nowotwór mózgu, nie musi oznaczać końca.
Projekt wyjazdu do Australii oraz bloga **
**, na którym opisywał postępy w przygotowaniach, Joachim nawał "Właśnie zwyciężam ze swoi rakiem".
- Od trzech lat moje życie wygląda jak długodystansowy wyścig. Teraz jestem na półmetku, nadszedł czas, żeby dać z siebie wszystko, przyspieszyć i wygrać - pisze o wyprawie Joachim.
(mb/wp.pl)