Wyjdź do okna, Benedetto!
Krakowianie, zgromadzeni pod klasztorem Norbertanek, czekali na papieża już od godz. 19. Z każdą minutą gęstniał tłum. Wspólnota neokatechumenalna z parafii w Bronowicach i Kurdwanowie wystukiwała rytm pieśni religijnych na afrykańskich bębnach i pląsała na trawniku. Choć papież spóźnił się prawie godzinę, uczniowie Szkoły Podstawowej nr 31 cierpliwie tkwili przy barierkach zabezpieczających.
27.05.2006 | aktual.: 27.05.2006 09:43
W jednej ręce trzymali biało-żółte chorągiewki, a w drugiej czerwone róże. - Mamy taki plan, żeby róże wręczyć papieżowi do rąk własnych, a jak się nie uda, to poprosimy policjantów, by je przekazali - rezolutnie zapowiadali Bartek Substelny i Jakub Skotnicki. 8-letni Kuba Zych z siostrą Julią zrobili własne chorągiewki. Wystarczyły 2 kartki papieru, żółta i niebieska kredka i patyczki do potraw z grilla. O 21.13 kolumna papieska podjechała pod klasztor. Na wieży zaczęły bić dzwony. Limuzyna, wioząca papieża, musiała kilka metrów cofnąć, bo kierowca przeoczył bramę. Na dziedzińcu na papieża czekały już siostry norbertanki.
Benedykt XVI pobłogosławił je i chwilę potem przesiadł się do papamobilu. Pozdrowił wiwatujący tłum i ruszył w stronę Rynku. Przed bazyliką Mariacką na przyjazd papieża czekały dzieci w strojach komunijnych. Do Pierwszej Komunii przystąpiły w zeszłą niedzielę. O tym, że powitają Benedykta XVI dowiedziały się w czwartek. - Ale wcale się nie denerwujemy. Mamy nadzieję, że coś do nas powie. Nieważne co, byle tylko po polsku - śmieje się Jędrzej Surzycki. - A ja bym mu powiedziała, że go kocham - mówi Zuzanna Zubała. - Jestem trochę stremowana, ale wydaje się w telewizji bardzo sympatyczny.
Cieszę się, że w końcu do nas przyjechał - dodaje. Proboszcz parafii mariackiej, ks. infułat Bronisław Fidelus miał nadzieję, że Benedykt XVI zatrzyma się przy kościele - był tam już przedtem trzy razy. Z tej okazji przygotowano dla niego prezent - miniaturę ołtarza mariackiego z brązu z napisem: "Na znak wdzięczności za wizytę na krakowskim Rynku". Nie było jednak szansy, żeby go wręczyć - papamobil nawet nie zwolnił przy kościele. - Jestem rozczarowana. Sądziłam, że papież zatrzyma się przy bazylice Mariackiej - mówiła Anna Stec, gdańszczanka która przyjechała do Krakowa na spotkanie z Benedyktem XVI. - Rodzina dzwoniła do mnie znad morza i relacjonowała, gdzie aktualnie jest Ojciec Święty.
Niestety, przejechał tak szybko, że nawet nie zdążyłam mu się przyjrzeć. Dwie starsze kobiety z Krakowa odchodziły z Rynku zadowolone. - Pobłogosławił nas, na więcej nie liczyłyśmy. - Przyszłam dopiero o godzinie 20, ale wcześniej oglądałam wizytę w Warszawie i Częstochowie - zdradziła nam pani Józefa. - Miałam nadzieję, że uda mi się zobaczyć papieża na Rynku na własne oczy, ale wszystkie dobre miejsca już zajęte - dodała rozczarowana. Tłum zbierający się na Rynku Głównym był ciekawy Benedykta XVI.
Zbierający się tu od godziny 17 ludzie zastanawiali się gdzie najlepiej będzie go można zobaczyć. Sporo młodzieży zajęło pozycje na pomniku Adama Mickiewicza. Wszyscy mieli nadzieję, że papież na Rynku zatrzyma się dłużej. Wiele osób liczyło na to, że uda się im zrobić zdjęcia. Przy bazylice na Ojca Świętego czekały chóry Radwanum i Promuzyka pod batutą profesora Grzybka. Chcieli zaśpiewać Benedyktowi XVI psalmy po polsku i po niemiecku. Nie udało się.
Równie niecierpliwie czekali krakowianie ze wspólnoty neokatechumenalnej z kościoła św. Barbary w Krakowie. Przygotowali transparent z ikoną Matki Boskiej. - Jest nam tak samo potrzebny jak Jan Paweł II - mówił Andrzej Porębski, który do tej pory uczestniczył we wszystkich spotkaniach byłego Papieża na Błoniach. - Byłem w Kolonii, panowała tam wspaniała atmosfera. Był trochę nieśmiały. Dziś nie mam żadnych oczekiwań - jestem otwarty na to, co powie - dodaje.
(MP, NIT, AGA)