Wybuchowe studzienki
Ogłuszający huk, dym, błysk ognia i zapach
ozonu towarzyszyły eksplozji studzienki telekomunikacyjnej przy
ul. Turoszowskiej w Łodzi. Betonowe płyty otaczające pokrywę
naruszone wybuchem poleciały 5 metrów w bok! W okolicznych domach
zgasło światło - donosi "Ekspress Ilustrowany".
13.07.2004 | aktual.: 13.07.2004 06:47
Jak mówią ich mieszkańcy, była to już trzecia taka eksplozja, odkąd telefonia "Dialog" zaczęła instalować nowe studzienki na osiedlu - czytamy w "Expresie Ilustrowanym".
To szczęście, że nikt nie szedł chodnikiem, bo byłaby tragedia. Jak poprzednim razem, gdy wybuchło w studzience kilkanaście metrów dalej, słup ognia sięgał drugiego piętra - mówi Piotr Milewski, mieszkaniec sąsiedniego bloku.
W studzienkach nie wybucha gaz. Eksplozje są efektem awarii przebiegającego pod nimi kabla energetycznego. Mamy odnotowane dwa takie przypadki. Może ziemia po robotach osiadła, a studzienka opuszczając się uszkodziła kabel? Trudno wyrokować, awarie się zdarzają - powiedział dyżurny pogotowia północnego rejonu Łódzkiego Zakładu Energetycznego, którego pracownicy likwidowali awarię przy ul. Turoszowskiej.
Według "Expresu Ilustrowanego" tamtejszych mieszkańców to jednak nie uspokaja. Do eksplozji dochodzi po deszczu, więc ludzie sądzą, że przyczyną przepięć kabla może być dostająca się do niego woda. Kto zaręczy, że to się nie powtórzy i to akurat, gdy będzie tędy ktoś przechodził? Kto odpowie za porażenie prądem lub nie wiadomo co jeszcze? - dopytuje się Milewski. Zrwaca uwagę, że studzienka jest pośrodku chodnika, ludzie po niej chodzą. (PAP)