Wreszcie siedzą

Siedem lat dla ludzi uznawanych przez policje, prokuraturę, polityków, media za najgroźniejszych w Polsce!? Chciałoby się krzyczeć: mało, bardzo mało! - pisze w "Gazecie Wyborczej" Bogdan Wróblewski.

30.05.2003 | aktual.: 30.05.2003 06:55

Zwłaszcza gdy ma się w pamięci te trupy, które padły w gangsterskich porachunkach, te miejscowości opanowane przez mięśniaków, haracze ściągane od restauratorów, kupców, właścicieli dyskotek, nocnych klubów i plotki o związkach z politykami i biznesem.

Zdaniem komentatora gazety, dzisiejszy wyrok pokazał całą bezradność policji i prokuratury przez dziesięć lat działalności "Pruszkowa". Gang, a przede wszystkim jego bossowie, rósł w siłę, gromadził pieniądze. Nie było narzędzi, by z nim walczyć. Pomógł dopiero świadek koronny - inny bandyta, z którym państwo poszło na kompromis - wsypiesz hersztów, darujemy ci. Wzorem Włoch i USA.

Na razie nie spełniły się nadzieje na rozliczenie wszystkich przestępstw gangu, ale te siedem lat odsiadki dla kogoś takiego jak "Wańka" czy jego brat może oznaczać odejście w przestępczy niebyt. Zwłaszcza jeśli prokuraturze uda się dobrać także do ich majątków. Dlatego to kara bardzo ważna. Nie ze względu na jej wysokość - stwierdza Bogdan Wróblewski. (mk)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)