Wracam do gry

Zamilkłem na dobre, bo felietonizm obrzydł mi – chcąc nie chcąc musiałem pisać o Kaczorach – muza moja nie zniosła tego dłużej i zrobiła mi awanturkę. Menedżer delikatnie, acz z pewnym naciskiem suszy mi głowę. Coś w rodzaju – ty pisz k…te felietony bardzo cię proszę – po czym widzę jak pakuje się samochodem w tyłek Audi a cztery jego litery zatańczyły mi przed oczami.

Wracam do gry
Źródło zdjęć: © Monika Lisiecka

19.10.2006 | aktual.: 26.04.2007 11:50

Dobra, k…lecz uwierz zbrzydło mi czytanie pewnych frajerów, którzy wysyłają po kilkanaście postów nie zadając sobie nawet trudu by zmienić nick. Jak chcesz to powiem to w WP i tak mają świętą cierpliwość do ciebie. No – to fakt, dawno powinni mnie „wylać”. Ale jakoś tego nie robią – tymczasem ja spokojnie konsumuję swój kolejny wielki sukces, jakim okazało się Cantigas de Santa Maria. Chcecie wierzcie mi lub nie – po przygodzie z islamem – stałem się wyznawcą cudów, jakimi raczy nas Matka Boska.

Dobra nigdy nie byłem katolikiem, – lecz co do tego ma moja muza? Zwłaszcza, kiedy widzę ją na chmurze, gdy uśmiecha się do mnie tak łagodnie i jak najbardziej po ludzku. Kiedy widzę jak za jej sprawą reputacja moja wraca na właściwe sobie miejsce, zaś morale lawinowo wzrasta? Czy to nie cud? Moralny Maleńczuk? W niebiesiech grają teraz trąby na moją cześć. Pozyskaliśmy takiego grzesznika! Jestem lepszy od dziesięciu wiernych! Podoba mi się dyscyplina w Armii Boga. Ksiądz Isakowicz-Zaleski ma milczeć i milczy. Dlaczego milczy? Bo się boi ekskomuniki. Ja milczał nie będę – ekskomunika mnie nie dotyczy – najpierw trzeba mnie wyświęcić. Idealny materiał na szpicla – ksiądz, któremu spowiadają się ludzie, ze wszystkiego, co zrobili źle.

Wyobrażam sobie jak robi notatki, – kiedy Isakowicza-Zaleskiego wiązano na sposób włoski i pakowano do bagażnika. Zgoła inne w ów czas przypadło im posłannictwo. I ty się temu nie Dziwisz? Wiesz dobrze, co byłoby dalej. Być może, Zaleskiemu przyświeca zwyczajna chęć zemsty – niespójna to chęć z wybaczeniem. Kiedy czytam listę Wildsteina – a niestety czytam i widzę znajome nazwisko czy mam milczeć czy mówić głośno? Mojego tam nie ma a jego jest i to w towarzystwie dwu przynależnych właśnie jemu imion. Gorączkowo przetrzepałem listę – zawiera 60 000 nazwisk – żadnego nie kojarzę.Oprócz tego jednego. Gdybym kierował się poczuciem zemsty, wyszczekałbym to nazwisko i niech się wstydzi do końca życia. Ogólnie dla tego rodzaju przekroczenia savoir vivreu stosunkowo łatwo możemy wykazać zrozumienie i łatwo wybaczyć tajnemu dawniej obecnie ujawnionemu agentowi, który donosił właśnie na nas. OK wybaczamy ci nasz dawny kolego, nic się nie stało tylko nie siedź tu – siądź gdziekolwiek indziej, bo nie możemy normalnie
rozmawiać. Masz wybaczone, ale idź gdzie indziej najlepiej w towarzystwo podobnych sobie - w ten sposób wiedząc, że każdy donosi powinniście uzyskać pewne agenturalne status quo. Niestety felieton to podły gatunek, przez co dobrze płatny, więc ponurzamy się jeszcze trochę, a może wynurzy nam się jakaś z tego konstatacja. Pierwsza to taka – nagrywamy wszystkie rozmowy w końcu techniki nagraniowe są nam znane - czym bez recordingu byłby show bussines?

Druga – wynajmujemy firmę, która to robi. Notuje i obserwuje. W każdej chwili może to wykorzystać przeciwko nam i wykorzystuje. My to wiemy i ten ruch przewidzieliśmy, co przewidzieli także oni my zaś nie tracimy ani na chwilę koncentracji. Wersja trzecia rządowa – robią to aparaty państwowe. W takich momentach świetnie się czuję jako artysta. Zagłębiam w odległe średniowiecze i odnajduję dzieło człowiecze. Widzę gwiazdę i czuję powołanie wcielam się i uwielbiam Matkę Boską, jestem królem i do tego najlepszym poetą, śpiewakiem i lutnistą – któż na moim dworze rzeknie wszak inaczej? Rój pochlebców i donosicieli zamieniam dziś na hałastrę niesfornych barrdów i poetów największych hultai, jakich ziemia nosi.

Wraz z szaloną grupą wytwornych dam i poetess, aktorek i cyrkówek omówimy ważne dla państwa sprawy. Obrady ciągną się do rana i wiele spraw brzemiennie nabrzmiało, jeśli tak mogę powiedzieć. Monarchia jest najlepszą z tyranii. Gdyby istniały wówczas dworce kolejowe nosiłyby imię Alfonsa X el Sabio. Jest to prymitywna aluzja do dworca we Włoszczowej noszącego imię Pana G. Jestem stałym gościem Intercity i bezpieczeństwo tego pociągu polegało na tym, iż nigdzie się nie zatrzymywał – można było zostawić graty i iść do Warsu – teraz będą mieli gdzie z nimi wysiąść. Smutne i takie ewidentne – rzygać się chce. Chcą wziąć mnie pod but, ale ja jestem królem i to ja mam ich pod butem.

Tych, którzy mi źle życzyli knuli moje imię lżyli dała, na co zasłużyli, sprawiedliwość sławię Jej. Ksiądz Zaleski powinien złożyć duchowne szaty i dać świadectwo prawdzie gdyż jest do tego uprawniony. Swoim życiem udowodnił hart ducha i dziwię się, iż teraz się załamuje. Nie załamałeś się wtedy nie załamiesz się teraz kościół winny jest inkwizycji niech, więc lepiej nie używa tego argumentu. Po prostu w kościelnej hierarchii zadrżały sutanny, – czemu nie wierzą w przebaczenie? Czemu nie zaufają bliźnim, których wytrwale uczyli pokory? Stawiam tezę, iż bliźni wybaczyliby – może spowiadaliby się ostrożniej. To wszystko uczy uwagi, koncentracji nie ufania nikomu – same pożyteczne nauki. Tak jest lepiej. Po prostu wiemy, że każdy może donieść i liczymy się z tym tak jak z faktem, iż czasem pada deszcz. Donos jako funkcja klimatu. Symbol i jego deprecjacja. Wiara w powszechną poprawność i bezpłciowość. Powściągliwa marudna intelektualna nędza z ambicją do wyższych sfer i skłonnością do obżarstwa. Podróże do
Rzymu tak wsiąkły mu w krew, że za żadną cenę nie chciał tego utracić. Dosłownie sprzedałby własną matkę w nadziei, iż nie będzie musiał jej odkupić. Ośliźli, fałszywi, otyli i na końcu chyba zwyczajnie głupi – z natury sprzedajni i posłuszni, zmechanizowani pasterze dusz z przydziału. Jeśli trafi się odważny – kłopoty spadną na niego.

Diabeł zamieszkał w wioski naszej progach
Mieszka w kościele mają go za boga

Dziewicom z grzechu spowiadać się każe
Ostatni grosz biedacy składają mu w darze

Śród dostatku pływa o ubóstwie prawi
Żywym cierpieć każe po śmierci zabawi

Za berło wziął krucyfiks kielichem nie gardzi
Krew pana szkarłatem czarcie barwi wargi

Wierni parafianie diabłu cześć oddają
Płacą szczerym srebrem za boga go mają

Małych zwie wielkimi głupotę mądrością
Miłość zwie grzechem zaś litość miłością

Chrystus z krzyża patrzy na to, co się stało
On pije krew jego oni jedzą ciało.

Maciej Maleńczuk dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)