W studiu przy Woronicza już jest ciasno. Scenografię zdominowały kolorowe anioły, po szynach jeździ elektryczna kolejka. Tradycyjnie są też stanowiska komputerowe, przy których odbywa się licytacja 500 złotych serduszek i stu złotych kart telefonicznych. Licytować można też zegarek premiera Leszka Millera i narty Adama Małysza.
Scenariusz Wielkiego Finału łatwo przewidzieć. Pieniędzy z minuty na minutę będzie przybywać, przybywać będzie też ludzi, zarówno w Studiu S-5, jak i na koncertach, licytacjach i imprezach w całej Polsce. Jest tylko jedna niewiadoma - ile pieniędzy uda się zebrać i czy zostanie pobity rekord z ubiegłego roku, który wyniósł 6 milionów dolarów. (mag)