Wojna taksówkarzy?
Czerwone taksówki nowej korporacji Red Taxi działają na innych taksówkarzy jak przysłowiowa płachta na byka. Taksówkarz z „czerwonych” na własnej szyi poczuł gniew konkurencji.
30.06.2005 | aktual.: 30.06.2005 08:49
Kiedy taksówkarz grozi taksówkarzowi - to znaczy, że wszelkie granice zostały już przekroczone. Tak skwitował ostatnie zdarzenie szef korporacji ,,czerwonych’’ Leszek Sierhej. W niedzielę w nocy taksówkarz Red Taxi dostał wezwanie pod Pub Classic. Do samochodu wsiadło dwóch mężczyzn i kobieta. Zamówili krótki kurs, bo na ulicę Komuny Paryskiej, która leży zaledwie kilkaset metrów dalej.
Już w czasie jazdy siedzący obok kierowcy pasażer, jak się okazało również taksówkarz, zaczął mu ubliżać i grozić: - zaj.... ciebie i twojego szefa. Kiedy samochód się zatrzymał, siedzący z tyłu mężczyzna zaczął dusić taksówkarza. Przestał dopiero na prośbę kobiety. Sprawa znalazła swój finał na policji. - Poszkodowany znał sprawcę - mówi podkomisarz Sławomir Sobański. - Mamy też numer telefonu komórkowego, z którego wezwano taksówkę. Cała trójka w najbliższym czasie zostanie przesłuchana.
Czerwone taksówki pojawiły się w Pile tydzień temu. Ceny na wejściu i za kilometr u ,,Redsów’’ są bardziej atrakcyjne niż w innych taksówkach. Nic więc dziwnego, że nie zostali przyjęci z otwartymi ramionami. - Spodziewałem się wszystkiego - mówi Leszek Sierhej, właściciel korporacji. - Moi taksówkarze byli przygotowani na blokowanie, na zaczepki, a nawet groźby, ale nikt nie był przygotowany na czynną napaść.
Mam nadzieję, że był to jedynie nieprzemyślany wybryk. Na jednym z postojów dwóch kierowców z innych korporacji zablokowało moją taksówkę, tylko dlatego, że stała jako druga i to właśnie ją wybrały sobie klientki. Są nawet groźby podpalenia samochodów. Oczywiście, nie wszyscy kierowcy zachowują się w ten sposób. Problemy mamy jedynie z dwiema największymi w Pile korporacjami.
Jako jedną z nich Leszek Sierhej wskazał Tele-Taxi, w której jeździ ten taksówkarz, który groził jego pracownikowi. Czy nadal będzie jeździł? - Poczekam na wyjaśnienie tej sprawy przez policję - mówi Maciej Filipczak, prezes korporacji Tele-Taxi. - Wtedy podejmę kroki. Jak na razie, znam całą sytuację jedynie z relacji osób trzecich. Co do wojny, to wypowiedziała ją właśnie nowa korporacja.
Chcą wprowadzić swoje porządki i nie liczą się z tym, że nie są jedyni. Chodzi na przykład o kolejność na postoju. My szanujemy tego, kto stoi jako pierwszy i nie zabieramy mu klientów. Co do blokowania i gróźb pod adresem czerwonych, to absolutnie nieprawdziwe zarzuty.
Mirosława Dziuba Urząd Miasta w Pile:
Poszkodowany kierowca może wnieść do nas skargę. Jedyną sankcją jest na razie pouczenie, ale jeżeli zapadnie wyrok skazujący, to taksówkarz automatycznie traci licencję.
Agnieszka Świderska