Wojna gazowa o Ukrainę
Rosyjski szantaż jest ostrzeżeniem również dla Niemiec i całej Unii Europejskiej. W ten sposób zakręcenie Ukrainie "kurka z gazem" komentuje publicysta "Rzeczpospolitej" Sławomir Popowski.
Autor komentarza nie ma wątpliwości, że w wytoczonej Ukrainie "wojnie gazowej" chodzi przede wszystkim o cele polityczne: rzucenie Kijowa na kolana i doprowadzenie do porażki Wiktora Juszczenki w marcowych wyborach parlamentarnych. Wówczas władzę w kraju mogliby przejąć posłuszni Moskwie prorosyjscy politycy - pisze Sławomir Popowski.
Według publicysty przypadek Ukrainy powinien być potraktowany jako poważnie ostrzeżenie dla reszty Europy oraz przypomnienie, że partnerem w rozmowach jest nie Gazprom, ale Kreml.
Popowski uważa, że także dla Polski sytuacja jest jasna: ktokolwiek będzie rządził, musi doprowadzić do ograniczenia monopolistycznej pozycji Gazpromu na naszym rynku energetycznym. To tak samo ważne jak wycofanie wojsk radzieckich z Polski na początku lat 90. - czytamy w komentarzu "Rzeczpospolitej". (IAR)