Wnuk morderca
Wnuk zamordował dziadka i wujka. Dwie kolejne ofiary zbrodni w stanie krytycznym trafiły do oświęcimskiego szpitala. To babcia zbrodniarza i drugi wujek. Kobietę z Oświęcimia przetransportowano do krakowskiej kliniki. Kilka godzin później zmarła. Zabójca mieszkał w sąsiedztwie. Zbrodni dokonał 19-letni mężczyzna, który przyznał się do winy. Swoich bliskich zmasakrował najprawdopodobniej rurką lub siekierą.
Dramat rozegrał się w niewielkim domu w Bulowicach przy Starej Drodze (gmina Kęty w powiecie oświęcimskim) w nocy z soboty na niedzielę. Około godziny 23. młody mężczyzna poinformował dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu, że w domu swoich dziadków odkrył cztery zmasakrowane ciała. Kiedy na miejsce przyjechała policja i ekipa pogotowia ratunkowego okazało się, że 85-letni Jan K. i 33-letni Piotr K. już nie żyją. Rozpoczęto reanimację 45-letniego Stefana K. i 74-letniej Stefanii K. Rannych przewieziono do oświęcimskiego szpitala. Kobieta niedługo później została przetransportowana do krakowskiej kliniki, gdzie po kilku godzinach zmarła. Stefan K. walczy o życie.
- Tak potwornie zmasakrowanych ciał jeszcze nie widziałem - przyznaje jeden z policjantów, który przybył na miejsce zdarzenia. Kałuże krwi były wszędzie. Stefana K. i babcię Stefanię młody mężczyzna najprawdopodobniej zaatakował pogrążonych w głębokim śnie. Ofiary miały rozległe rany głowy i twarzy. Ich ręce były jednak nietknięte.
Wszystko wskazuje więc na to, że nie broniły się. Drugiego wujka i dziadka młody zbrodniarz dopadł w piwnicy. Ci stawiali opór, ale nadaremnie. Rurka lub siekiera zdruzgotała ich ręce i głowy. Mózgi mężczyzn wypłynęły na podłogę. Chwilę później morderca przebrał się, ukrył pokrwawione ubranie i narzędzie zbrodni, a następnie pobiegł do sąsiadów, by zadzwonić od nich na policję. Przez osiem godzin rozmawiał z funkcjonariuszami zupełnie normalnie. Potem przyznał się do morderstwa.
Tadeusz Jachnicki