Wiśniewski od kuchni
W sobotni wieczór reporterzy „Expressu Ilustrowanego” zobaczyli, jak powstaje show Michała Wiśniewskiego „Jestem jaki jestem”. Tym razem Michał zaprosił publicystę „Polityki” Mirosława Pęczaka i detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Kwadrans przed 19 ochroniarze wpuszczali zniecierpliwiony tłum. Po kilku minutach w hali nagraniowej zrobiło się bardzo gorąco od ogromnych białych i czerwonych lamp. Po czarnych płytach z pleksi biegają faceci ze słuchawkami, a dwóch ludzi z mopami zawzięcie czyści scenę.
Kilka metrów nad głowami widzów wiszą ochroniarze w kominiarkach z napisem „Rutkowski patrol”.
Rozpoczyna się odliczanie. Ściana z monitorów otwiera się niczym wrota i prowadzący show Andrzej Sołtysik wchodzi na scenę. Chwilę wcześniej na fioletowym fotelu siada Marta Wiśniewska. Publiczność jest wniebowzięta.
Podczas przerwy Michał wita się z widzami i rozdaje autografy. Ktoś instruuje kibiców, żeby żywiej reagowali. Michał nuci słowa piosenki, którą za chwilę zaśpiewa na antenie. Studio huczy od oklasków. Po wejściu na wizję niektórzy wstają z miejsc, kiedy Michał śpiewa. „Wiśnia” prosi o butelkę mineralnej, bo temperatura w salce jest tropikalna.
Po kolejnej przerwie, kiedy „Wiśnia” gawędzi z Andrzejem Sołtysikiem, w kuluarach nerwowo chodzi Krzysztof Rutkowski. Nagle wybuchają petardy i z lin spuszczają się komandosi, na scenę wpadają faceci w kominiarkach i dziewczyny z pistoletami. Michał przyciśnięty do kanapy zaczyna się śmiać, tłum wariuje, a zza ściany monitorów wychodzi słynny detektyw. Po krótkiej pogawędce kolejna przerwa. Tym razem Michał znika za kulisami. Widzowie są niepocieszeni. Po przerwie na scenę wychodzi Kate Ryan. „Wiśnia” wręcza jej platynową płytę za świetną sprzedaż jej hitów w Polsce i Kate z playbacku śpiewa swój ostatni utwór.
Reporterom „EI” udało się dostać do garderoby Michała i Marty. Na stole soki, przekąski i alkohol. Michał wyraźnie zmęczony, ale nadal uśmiechnięty, popija whisky i colę. Chwyta Martę za rękę i na prośbę naszego reportera oboje pozują do zdjęć.
– Michał, czy decyzja o rozwiązaniu Ich Troje jest ostateczna – pytamy.
– Tak, naprawdę to już koniec, ale fani z Łodzi nie raz mnie jeszcze zobaczą, bo chcę wrócić do nich i wybudować dom w jakimś fajnym miejscu. Na razie mieszkam w stolicy, ale ciągle czuję się jak w hotelu.
Po chwili pisze na kartce ciepłe słowa dla naszych Czytelników.
– Pozdrówcie ode mnie stare śmieci i całą kochaną Łódź.
Na parterze studia nadal czeka grupa najwierniejszych fanów. Bartek, ochroniarz Michała, kilka razy wychodzi i rozdaje zdjęcia Michała i Marty. Najwytrwalsi fani jeszcze godzinę po programie czatują na swojego idola. Wychodzi otoczony wianuszkiem bodyguardów, podpisuje plakaty, uśmiecha się, mówi „Kocham was” i znika we wnętrzu srebrnego mercedesa.
Agnieszka Gospodarczyk