Wirtualny bazar
Dwa tysiące złotych zaoszczędzisz, kupując w sklepie internetowym kamerę cyfrową JVC GR DV 700, lodówka Elektrolux ERB 3422 jest tam tańsza nawet o 510 zł, a discman Panasonic SL-CT 700 - o 70 zł. O tym, że towary w Internecie są tańsze przeciętnie o 15%, wie coraz więcej Polaków. Odsetek internautów kupujących w sieci wzrósł z 11% w kwietniu 2003 r. do 20% w styczniu 2004 r. - wynika z badań TNS OBOP. Oznacza to, że zakupy w sieci robi już ponad 1,5 mln Polaków. Czeka na nich prawie 700 polskich sklepów internetowych, których obroty w 2003 r. zwiększyły się o połowę - do 3 mld zł. 90% z nich już przynosi zyski - wynika z badań firmy I-Metria.
Amerykański patent
Szał internetowych zakupów przybył do Europy z USA. W ostatnich pięciu latach 150 tys. Amerykanów rzuciło dotychczasową pracę i zaczęło się utrzymywać z handlu w sieci. Działają oni jak jednoosobowe firmy: wyszukują dostawców, którzy oferują towar po najniższej na rynku cenie, a następnie sprzedają go za pośrednictwem sieci. Większość z nich korzysta z eBay, największego na świecie (70 mln użytkowników) serwisu umożliwiającego handel w sieci.
eBay założył w 1995 r. informatyk Pierre Omidyar. Przez pierwszy rok prowadził serwis, używając komputera w swojej sypialni i nie pobierając za usługi żadnych opłat. Na początku 1996 r. firma, która zapewniała Omidyarowi dostęp do Internetu, oznajmiła mu, że duża liczba osób korzystających z eBay blokuje ruch w lokalnej sieci. - Żeby serwis mógł dalej działać, musisz płacić miesięcznie 250 USD - usłyszał. Omidyar napisał wówczas swoim klientom, że będzie musiał zamknąć eBay, bo jego hobby staje się zbyt kosztowne. Tydzień później otrzymał pocztą setki czeków, których wartość wielokrotnie przewyższała dodatkową opłatę za korzystanie z sieci.
Dziś eBay wart jest 4,5 mld USD i stał się najbardziej dochodową firmą internetową na świecie. Omidyar z majątkiem w wysokości 7 mld USD znalazł się na 29. miejscu listy najbogatszych Amerykanów magazynu "Forbes".
Haker z nieba
Polskim odpowiednikiem eBay jest serwis Allegro, który w grudniu 1999 r. założył mieszkający od kilkunastu lat w Polsce Holender Arjan Bakker. Gdy szukał kogoś, kto pomógłby mu w tym projekcie, do komputerów jego firmy włamał się haker, który pokonał zabezpieczenia i zostawił informację, jak zmienić system ochrony, aby włamania się już nie zdarzały. - Uznałem, że to znak od losu - mówi "Wprost" Arjan Bakker. Po dwóch miesiącach poszukiwań udało mu się namierzyć hakera i... zaproponować mu pracę. W ten sposób 19-letni Tomasz Dudziak został twórcą pierwszego i największego (95% rynku) polskiego serwisu umożliwiającego handel w Internecie. Własne konto ma w nim już około 1,5 mln Polaków.
W stworzenie Allegro Bekker zainwestował tylko 30 tys. zł. Od chwili powstania obroty Allegro zwiększają się prawie o 100 proc. rocznie; w 2003 r. wyniosły 370 mln zł, a w obecnym sięgną 600 mln zł. Od zeszłego roku firma przynosi już zyski. Allegro, podobnie jak eBay, sam nie dostarcza towaru, a jedynie umożliwia wymianę kupującym i sprzedającym. Sprzedawcy wystawiają towar (zwykle ze zdjęciem) na licytację, podając minimalną cenę (niewidoczną dla kupujących), za jaką skłonni są go sprzedać. Jeżeli licytujący ją przekroczą, a nikt jej nie podbija, transakcja dochodzi do skutku. W Allegro sprzedać i kupić można praktycznie wszystko - od książek, płyt, przez sprzęt elektroniczny, po samochody (miesięcznie za jego pośrednictwem klienci sprzedają 350 aut).
Większość handlujących to firmy, które za pośrednictwem Internetu mogą sprzedawać nawet o kilkadziesiąt procent taniej niż w sklepie; wystawienie towaru na sprzedaż w sieci nie kosztuje prawie nic. Część towarów stanowią rzeczy używane, sprzedawane przez tych, którzy zmieniają właśnie telewizor czy też kupili sobie nowy rower i nie mają co zrobić ze starym.
Aleksander Piński, Jan Piński