Trwa ładowanie...
d21j2a3
04-06-2007 00:15

Winnych zatoru w Bydgoszczy brak

Mimo zapowiedzi, bydgoski prezydent Konstanty
Dombrowicz, nie ukarał winnych drogowego horroru. Od tygodnia po
Bydgoszczy praktycznie nie można jeździć, bo na najważniejszych
ulicach jednocześnie zaczęły się remonty. Cierpią nie tylko
miejscowi i nie tylko kierowcy - alarmuje "Gazeta Pomorska".

d21j2a3
d21j2a3

Kierowcy klną najmocniej. Ale kłopoty dotykają i innych. Ludzie, dojeżdżający do pracy PKS-em albo busami spóźniają się i narażają na niezadowolenie szefów. Tak zresztą jak uczniowie szkół średnich na uwagi nauczycieli. Wściekli są ci, którym w Bydgoszczy wypadają przesiadki na dworcu PKS albo PKP.

Skutki sytuacji w Bydgoszczy rozlewają się na cały prawie region, bo np. autobusy PKS wyjeżdżają z miasta spóźnione. Zdezorientowani pasażerowie na wiejskich przystankach nie wiedzą, czy ich autobus już jechał albo o której dotrze - jeśli w ogóle. Koszmar zaczął się tydzień temu.

Bomba wybuchła w miniony poniedziałek. Prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje wobec winnych, którzy nie skoordynowali terminów remontów.

To ja jestem winny zamieszania, jeśli władze miasta uznają za stosowne, zwolnią mnie ze stanowiska dyrektora zarządu dróg- mówi Jan Siuda, szef bydgoskich drogowców. Siuda nie ukrywa, że przedstawił włodarzom przyczyny tego, co dzieje się na bydgoskich drogach. Skończyło się na "słownej reprymendzie". Tymczasem korki nie znikną - co gorsza - będzie ich jeszcze więcej - czytamy w "Gazecie Pomorskiej". (PAP)

d21j2a3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d21j2a3
Więcej tematów