Wierzą, że Mateuszek żyje
Redakcja "Dziennika Zachodniego" otrzymała wiadomość w sprawie zaginionego Mateuszka z Rybnika. Kobieta przedstawiająca się jako Elżbieta Palmer przesłała z niemieckiego serwera informacje o okolicznościach zaginięcia chłopca. Rybnicka policja je weryfikuje.
25.02.2006 | aktual.: 25.02.2006 09:33
Informatorka prawdopodobnie posiada jakieś zdolności jasnowidzenia. "Czuję się trochę jak natręt, znając nastawienie do ludzi posiadających ciut inne możliwości" - napisała Elżbieta Palmer. Poradziła, żeby przeszukać "jasny blok w pobliżu miejsca zamieszkania dziecka, który posiada więcej niż jedną klatkę schodową i więcej niż trzy piętra". Prosi również, by zapytać rodziców zaginionego, czy nie znają młodego chłopaka w wieku 18-25 lat, szczupłego blondyna, wzrost ok. 165 cm wzrostu z charakterystycznym, lekko garbato-orlim nosem.
"Powinien w takim bloku mieszkać. On ma coś wspólnego z zaginięciem dziecka" - napisała kobieta. Nie lekceważąc żadnego tropu treść e-maila natychmiast przesłaliśmy do rybnickiej policji, która błyskawicznie podjęła działania. Policjanci przyznają, że to nie pierwsza podobna informacja o "jasnym bloku".
- Takich sygnałów było więcej, a ten blok to w nich punkt zaczepienia. W pobliżu jest kilka budynków w jasnej tonacji. Wszystkie już wcześniej zostały bardzo dokładnie przeszukane. Niestety trudno w obecnej chwili na podstawie dostarczonego opisu, wytypować kogoś kto mógł mieć coś wspólnego z zaginięciem chłopca - przyznaje nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji.
- Każda informacja jest dla nas cenna. Ja wierzę, że Mateuszek żyje, że ktoś go porwał - mówiła nam wczoraj matka chłopca, Barbara Domaradzka. W przygranicznych Słubicach policjanci przeprowadzili brawurową akcję wejścia do domu, w którym miał być rzekomo przetrzymywany zaginiony 8-letni Mateusz. W akcji wzięło udział kilkudziesięciu funkcjonariuszy, uzbrojeni po zęby antyterroryści w kominiarkach i pełna obstawa z kilkunastoma radiowozami. Tak wyglądała czwartkowa akcja wejścia do jednego z wolnostojących budynków w przygranicznych Słubicach.
Do państwa Domaradzkich z Rybnika przyszedł niedawno list od jednego z jasnowidzów, który bardzo szczegółowo opisał miejsce, w którym miał być przetrzymywany Mateuszek. Policja potraktowała te informacje bardzo poważnie: informator przedstawił się, podał swój dokładny adres, jak i wskazał miejsce przetrzymywania chłopaka.
- Stwierdził, że to miejsce tymczasowe. A docelowo ma zostać wywieziony do Francji. To wszystko było napisane w taki sposób, że byłam przekonana o prawdziwości tej informacji - płacze Barbara Domaradzka, matka zaginionego chłopca. Policja podjęła trop. - Autor informacji dodatkowo nie ukrywał, że zależy mu na finansowej nagrodzie za znalezienie chłopaka, więc postanowiliśmy działać - potwierdza okoliczności nadkomisarz Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.
Akcję przeprowadzono w czwartkowy wieczór. Funkcjonariusze z grupy antyterrorystycznej wpadli do obserwowanego wcześniej domu. Jednak przeszukanie nie przyniosło żadnych rezultatów. - W środku byli tylko ciężko wystraszeni domownicy, którzy nie mieli o niczym pojęcia. Najedli się niepotrzebnie strachu - wyjaśnia A. Nowara.
Policjanci na początku poszukiwań dostawali po kilkanaście informacji o różnych miejscach rzekomego przetrzymywania chłopca. Ostatnio sygnały spływają z całej Polski po kilka razy dziennie - w tym także wczorajsza przekazana przez dziennikarzy "Dziennika Zachodniego".
Kobieta z Niemiec podała rysopis mężczyzny, który może mieć coś wspólnego z zaginięciem Mateusza. I wskazuje na jasny blok w pobliżu miejsca zamieszkania chłopca, w którym ma mieszkać rzekomy sprawca, czy świadek - to wspólny mianownik niektórych wcześniejszych informacji, które docierały do policji. - Z całą pewnością sprawdzimy także te doniesienie. Każdy trop jest ważny - wyjaśnia nadkomisarz Nowara.
Podobnie uważa matka chłopca, Barbara Domaradzka, która nadal wierzy, że Mateuszek żyje. - Wiem, że ktoś go porwał. Może jakieś wyrostki przetrzymują go, a teraz nie wiedzą, jak to wszystko rozegrać! Sama nie wiem - mówi kobieta. Po akcji w Słubicach rodzina straciła nadzieję, że informacje nadsyłane szerokiem strumieniem od jasnowidzów mogą okazać się przydatne. - Każda mówi co innego, inne miejsce, inny czas. To bez sensu - mówi pani Mariola, siostra matki Mateusza. - Cały czas jestem przy Basi i ją wspieram. Wszyscy wierzymy, że chłopak się odnajdzie.
- Przecież musi gdzieś być. To dziecko, nie rozpłynęło się w powietrzu - płacze matka.
Gdzie jest Mateusz?
Mateusz 6 lutego ok. godz. 14.00 wyszedł z domu na sanki. Miał bawić się z kolegami. Chłopiec w chwili zaginięcia ubrany był w jasnoniebieską kurtkę, czarne ortalionowe spodnie, pomarańczową czapkę z granatowym paskiem oraz czarne wysokie kozaki. Osoby mogące pomóc w ustaleniu miejsca pobytu dziecka lub posiadające informacje w tej sprawie proszone są o kontakt osobisty bądź telefoniczny z Komendą Miejską Policji w Rybniku, numer telefonu 032 429 52 55 lub najbliższą jednostką policji telefon numer 997.
Jacek Bombor, (ika)