"Nie mam wątpliwości, że te wszystkie pożary to nie był przypadek. W działaniu tego podpalacza jest pewna metoda" - stwierdza Jan Marczak, nadleśniczy Nadleśnictwa Włocławek. "Choć to oczywiście jakiś chory człowiek. Tylko chorobą jestem w stanie wytłumaczyć podkładanie ognia w środku lasu".
W pierwszych dniach czerwca włocławska straż pożarna gasiła aż 25 pożarów lasu, które wybuchły w tamtejszym powiecie. Wszystkie zakwalifikowane zostały jako celowe podpalenia. Leśnicy wzmogli kontrole lasów, wspierają ich policjanci. Na razie jednak nie udało się nawet zobaczyć podpalacza.
Leśnicy obawiają się, że okaże się on tak groźny jak "podpalacz weekendowy", który grasował na Kujawach przed czterema laty. Mieszkańcy wsi, w których w ostatnich dniach podkładano ogień, nie kryją obaw. Wiedzą, że płomienie z drzew bardzo łatwo mogą przenieść się na domy.