Wiadukty odkorkują stolicę
Takiej rewolucji na drogach Warszawy nie było nigdy - donosi "Życie Warszawy". Władze stolicy mają już dość korków w centrum i zabierają się wreszcie za ich likwidowanie. Jak? - Zbudujemy kilkanaście wiaduktów - zapowiada Andrzej Urbański, wiceprezydent miasta.
07.10.2004 | aktual.: 07.10.2004 07:20
Każdego dnia po Warszawie jeździ prawie 1,5 mln samochodów należących do warszawiaków i niemal pół miliona wjeżdżających do stolicy z zewnątrz. Tylko od czerwca w Warszawie zarejestrowano 120 tys. aut (głównie sprowadzonych z Zachodu). W tej sytuacji potrzebne są szybkie, zdecydowane działania. Inaczej Warszawa, już teraz prawie nieprzejezdna, za rok, najpóźniej dwa, stanie w jednym wielkim korku.
Urbański twierdzi, że wiadukty nad skrzyżowaniami w centrum będą budowane metodą tzw. nasuwania. Zamiast blokować ruch na ulicach poprzecznych do estakady, budować skomplikowane podpory i rusztowania, tracić czas na zmiany organizacji ruchu w okolicy, czas budowy zostanie ograniczony do minimum. Dzięki specjalnym wysięgnikom gotowa jezdnia zbudowana wcześniej w innym miejscu zostanie "zamontowana" nad wybranym skrzyżowaniem. Przez to proces inwestycyjny zostanie skrócony z czterech, pięciu miesięcy do dwóch, trzech. Do tego utrudnienia w ruchu pojawią się jedynie w chwili montażu jezdni.
- Wystarczy tylko kilka godzin. Prace zaczną się wieczorem, skończą rankiem. I tak będzie w kilkunastu miejscach - deklaruje Urbański. - Ale to nie jedyny plus. Wiadukty nasuwane są cztery razy tańsze i można je budować znacznie szybciej niż realizowane tradycyjnymi metodami - dodaje wiceprezydent Warszawy.
- To gierkowska, przedwyborcza propaganda sukcesu - ocenia zamierzenia administracji Lecha Kaczyńskiego Paweł Piskorski, były prezydent Warszawy. (PAP)