Wałęsa kontratakuje?!
Od czasu do czasu, w polskich mediach pojawia się informacja o możliwej „reaktywacji” politycznej legendarnego przywódcy Solidarności. 60. urodziny Lecha Wałęsy zostały dosyć ciepło przyjęte prze niektóre periodyki i serwisy informacyjne. Mógłby to być świetny przyczynek do rozpoczęcia kolejnej już kampanii wyborczej tego drugiego - zaraz po Janie Pawle II - najsłynniejszego Polaka na świecie.
02.10.2003 | aktual.: 02.10.2003 15:17
Aby tego dokonać Wałęsa musiałby najpierw wyciągnąć wnioski z własnych porażek. W epoce, gdy o preferencjach wyborców zaczęły decydować takie niuanse, jak dopasowanie koszuli pod kolor oczu kandydata, szacowny „Noblista" wypadł niestety „z obiegu”. Klęska wyborcza Wałęsy, która zepchnęła go praktycznie na polityczny margines – pokazała, że Polacy cenią sobie u kandydata na prezydenta opanowanie i dobry wygląd. To właśnie te cechy Kwaśniewskiego "znokautowały" przywódcę Solidarności podczas pamiętnej debaty telewizyjnej. Co do tego nie odbiegamy zbytnio od "trendów" panujących w tej dziedzinie na całym świecie.
W Polsce do czasu zwycięskiej ostatniej kampanii wyborczej SLD, praktycznie nie było tzw. zaplecza wyborczego, które decydowałoby o tym, w co kandydat będzie ubrany, jaki gest ręką wykona po tym, jak ucałuje dziecko i jakie wiekopomne słowa wypowie zaraz potem do narodu, którym zamierza rządzić.
W Stanach Zjednoczonych natomiast, sztuka bycia wybranym przez obywateli urosła do rangi nauki. Dyscyplina ta może się poszczycić wieloma publikacjami i autorytetami. Te z pewnością doradziłyby Andrzejowi Lepperowi, aby zmniejszył częstotliwość odwiedzin w solarium; Andrzejowi Olechowskiemu uświadomiłyby, że aby zostać prezydentem danego kraju należy się ciut aktywniej angażować w jego życie polityczne; zaś Lechowi Kaczyńskiemu wytłumaczyłyby, że należy być miłym dla każdego natręta i... ”dziada”.
Lech Wałęsa nie objawia (przynajmniej na razie) zbytniego zainteresowania możliwością wzięcia udziału w wyborach. Podobnie sytuacja ma się z Jolantą Kwaśniewską. Wiadomo jednak, że tego typu decyzje odkładane są na ostatnią chwilę. Gdyby jednak były prezydent zamierzał znowu startować, odradzałbym stanowczo zostanie patronem „trójmiejskiego” lotniska. ” Pomniki” mają to do siebie, że rzadko wygrywają wybory.