Wałęsa: "Delegat" sam powinien się ujawnić
Lech Wałęsa uważa, że agent "Delegat", który znalazł się w składzie delegacji Solidarności do Watykanu w 1981 roku, powinien sam się ujawnić. Były prezydent powtórzył, że dobrze wie, kim jest "Delegat", ale sam na razie nie chce upubliczniać jego nazwiska.
06.08.2006 | aktual.: 07.08.2006 09:12
Lech Wałęsa powiedział, że wkrótce nazwisko tej osoby i tak zostanie ogłoszone. Dodał, że jeśli nikt tego nie zrobi, to ujawnią je dziennikarze, których upoważnił do opracowania materiałów ze swojej teczki z tego okresu.
Lech Wałęsa powiedział też, że w składzie delegacji osoba ta nie znalazła się z jego nadania. Dodał, że szczegóły dotyczące "Delegata" tak naprawdę fałszują jego sylwetkę. Detale są niepotrzebne w tym opisie. Ktoś zrobił to specjalnie, by przysłonić Delegata - powiedział były prezydent.
Lech Wałęsa nie potępia jednak "Delegata". Powiedział, że nie należy go oceniać zbyt surowo. Argumenty ich były tak mocne, że on okazał się zbyt słaby. Chciałbym tylko sie dowiedzieć, jakim sposobem został złamany - powiedział Lech Wałęsa. Podkreślił też, że czuje satysfakcję, iż - pomimo działalności "Delegata" oraz wielu innych agentów - Solidarności udało się dokonać przełomu.
Także ksiądz prałat Henryk Jankowski, który również był z delegacją Solidarności w Rzymie, zapowiada, że wkrótce ujawni nazwisko "Delegata". Ma to zrobić za trzy tygodnie. Jednak nie wyklucza, że Delegat sam przyzna się do współpracy z SB, tak jak zrobił to niedawno ksiądz Michał Czajkowski.
Sprawę "Delegata" ujawniła wczoraj "Rzeczpospolita". Dziennikarze ustalili, że "Delegat" to kontakt operacyjny SB, który złożył dokładny raport z wizyty delegacji "Solidarności" w Rzymie w styczniu 1981 roku.