Trwa ładowanie...
07-01-2008 07:43

W pogoni za ciuchami

Już właściwie zapomnieliśmy o świętach. Minął cały około-świąteczny szał. Mieliśmy dość kolejek w sklepach, zgiełku, przepychanek. Narzekaliśmy na tłoczących się ludzi, niemiłe zmęczone kasjerki. Ale, czy na pewno? Chyba znów zatęskniliśmy za hipermarketami, supermarketami, a może nawet superhipermarketami. Teraz wróciliśmy do sklepów w pogoni za... przecenami.

W pogoni za ciuchamiŹródło: AFP
d4iu694
d4iu694

Widmo poświątecznego zastoju w interesach sprawiło, że handlowcy masowo obniżają ceny. Promocje wprowadziła ponad połowa sklepów w handlowych gigantach. Wszędzie wisi napis "Sale" (co z ustawą o języku?). Tam, gdzie się na przeceny zdecydowano, objęły one większość asortymentu. Zabiegi handlowców na razie osiągają zamierzony skutek. Dla większości sklepów obecne przeceny to dopiero początek walki o klienta.

Więc przychodzi weekend, a my ruszamy na polowanie: może kupić szalik, choć już jeden mamy, może buty, bo przydadzą się w przyszłym roku, może 15. spodenki dla dziecka. Kto się nie skusi, jak wszystko 50% taniej... ? To nic, że pewnie nic z tego nie potrzebujemy. Cena kusi. Organizujemy opiekę dla naszego maluszka. Na szczęście może przyjechać babcia na jakieś dwie godziny, więc chętnie korzystamy z jej pomocy.

I znów tłoczymy się między półkami. Szukamy okazji, może nawet super-okazji. W jednym ręku torebka (bo większość klientów to zwykle kobiety), w drugim wieszaki z ciuchami. Stoimy najpierw 20 minut do przymierzalni. Okazuje się, że w święta sobie pofolgowaliśmy (a to rybka, a to kapustka), więc musimy wrócić po rozmiar większy... nikt tego nie lubi. Znów wertujemy półki. Okazuję się, że ciężko dostać coś większego niż w rozmiarze 36, tak jakby większość z nas faktycznie nosiła ten rozmiar. Wracamy do przymierzalni z mniejszym już zdecydowanie naręczem wieszaków. I co? Stajemy w kolejce, bo przecież nikt nam jej nie zajął. Każdy musi odstać swoje! A czas leci, bo przecież babcia nie będzie siedzieć z naszą pociechą cały dzień.

Szczęśliwi jesteśmy już w przymierzalni, to nic, że już zgrzani, zmęczeni i zniechęceni. Jest już gorąco i nieprzyjemnie. Ale tyle czasu w sklepie i wrócimy z niczym? O nie! Kupić coś musimy. Często i tak bierzemy rzeczy za małe, bo przecież schudniemy. Zaraz będziemy na diecie i wrócimy do świetnej sylwetki. Ależ to jest życzeniowe myślenie.

d4iu694

Teraz już jedynie kolejka do kasy. Przed nami kilka osób, nie jest źle. Po 10 minutach okazuje się, że są problemy z terminalem do kart. Nie mamy wyjścia i stajemy w nowej kolejce do innej kasy. Nareszcie kupiliśmy. Możemy odetchnąć z ulgą. Tylko już nawet ciężko złapać oddech.

Wracamy do domu, padamy na kanapę i nic nie robimy do końca dnia. A nie lepiej spacerek, obiadek, miła rozmowa w gronie rodziny, zabawa z dzieckiem? Czy nie lepiej by nam było, gdyby nasz weekend właśnie tak wyglądał.

Katarzyna Bogdańska,Wirtualna Polska

d4iu694
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4iu694
Więcej tematów