W kolejce po endoprotezę
Oczekiwanie przez trzy lata w łóżku na nową endoprotezę ma w perspektywie samotna kobieta, ponieważ szpitale nie posiadają tych protez, a operacji wszczepienia zakupionych przez pacjentów sztucznych stawów biodrowych Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje - pisze "Dziennik Polski".
Endoprotezę biodrową wszczepiono pani A. 10 lat temu. W styczniu tego roku kobieta poczuła silny ból. Po kilku dniach cały staw biodrowy został unieruchomiony. Rentgen wykazał, że endoproteza jest pęknięta. Kobieta obdzwoniła wiele szpitali. W Krakowskim Centrum Rehabilitacji powiedziano, że w kolejce po endoprotezę czeka 600 osób i może być operowana za trzy lata.
W Tarnowie kolejka była mniejsza. Szanse na przyjęcie wyłaniały się już po dwóch latach. W Szpitalu im. Rydygiera w Krakowie nie było ani jednej endoprotezy. Kobieta zaproponowała, że sztuczny staw biodrowy kupi za własne pieniądze. Okazało się, że nie ma takiej możliwości, bo NFZ nie chce refundować samej operacji, jeśli endoproteza została zakupiona prywatnie - relacjonuje "DP". (PAP)